Gdy
wróciliśmy do domu od razu usiadłam do lekcji a Rafael pognał do kuchni. Nie
wiem czemu wizytę tam uznał za konieczną ale nie interesowało mnie to. Gdy
uporałam się z historią, chemią, WOSem i matematyką zapukał do drzwi mojego
pokoju i wychylił się zza drzwi.
-Głodna?-
spytał.
Spojrzałam
na zegar. No cóż pewnie gdybym była człowiekiem to bym zgłodniała. Jednak muszę
udawać. Mówi się trudno.
-A
co ty taka gosposia?
-Chcę
się jakoś odwdzięczyć.
-Ale
wiesz, że nie będę ci za to płacić.- powiedziałam.
-To
raczej ja tobie powinienem płacić. Czynsz jest pewnie wysoki.
Wzruszyłam
ramionami.
-Matka
płaci.
Zmarszczył
brwi i wszedł do pomieszczenia.
-To
czemu jej tu nie ma.
-Ma
gdzieś tam swoją firmę w której pracuje a poza tym nie interesuje się „córką
dziwadłem”.- przy ostatnich słowach zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
Chłopak
podszedł, przysunął mnie do siebie i zaczął gładzić po głowie. Byłam
zdezorientowana.
-Przepraszam.-
szepnął.
Odsunęłam
go od siebie.
-A
co? Ty kazałeś się jej tak zachowywać?
-Nie.-
powiedział zaskoczony.
-To
czemu przepraszasz? Mnie zachowanie mojej matki nie robi wrażenia.
-Czemu
uważa cię za dziwadło?
-A
kto by ją wiedział.
Uśmiechnął
się pocieszająco. Kolejny który ma coś z twarzą. Skąd oni się biorą?
-Chodź,
czas coś zjeść.
Niechętnie
wstałam i ruszyłam za nim. Mój żołądek nie przyzwyczaił się do tak częstego
spożywania posiłków. Na szczęście to co zobaczyłam na stole w kuchni było
niegroźną sałatką z kurczakiem.
-Nie
wiedziałam, że mam w domu kurczaka.
-Nie
było więc poleciałem kupić.
-Ale
nie mówisz dosłownie.- powiedziałam nieufnie.
-Nie
mówię.
Zasiedliśmy
do stołu. Nikt nic nie powiedział.
-Zamierzam
włożyć brudne rzeczy do zmywarki. Czy szklankę z twojego pokoju też tam włożyć?
-Nie,
mam w niej wodę.
-Miałaś.-
wstał.- Siedź tu, przyniosę ją i naleję ci wody.
-Ale…-
wstałam.
Czy
on musi robić rzeczy niemające sensu? Nie jest przecież służącym.
-Żadnych
ale.
-Bo
co?
Uniósł
brew rozbawiony.
-Chcesz
wiedzieć?
Pokiwałam
głową. Zaczął się zbliżać wolnym krokiem. Miał na ustach złośliwy uśmieszek. Niespodziewanie
przyciągnął mnie do siebie. Przez głowę przebiegło mi tysiące myśli ale żadna z
nich nie okazała się trafna. Chłopak zaczął mnie po prostu łaskotać. Pękałam ze
śmiechu przez co nie mogłam złapać powietrza. Po strasznie długiej chwili
uwolnił mnie.
-Nigdy…
więcej… tak… nie rób.- powiedziałam pomiędzy wdechami.
-Spróbuję.
Usiadłam na krześle z powrotem
a on wyszedł z pomieszczenia. Po chwili wrócił ale nie tylko ze szklanką.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz