środa, 19 marca 2014

Rozdział 9 "Rozmowa o rodzinie i niechciane znaleziska"

Gdy wróciliśmy do domu od razu usiadłam do lekcji a Rafael pognał do kuchni. Nie wiem czemu wizytę tam uznał za konieczną ale nie interesowało mnie to. Gdy uporałam się z historią, chemią, WOSem i matematyką zapukał do drzwi mojego pokoju i wychylił się zza drzwi.
-Głodna?- spytał.
Spojrzałam na zegar. No cóż pewnie gdybym była człowiekiem to bym zgłodniała. Jednak muszę udawać. Mówi się trudno.
-A co ty taka gosposia?
-Chcę się jakoś odwdzięczyć.
-Ale wiesz, że nie będę ci za to płacić.- powiedziałam.
-To raczej ja tobie powinienem płacić. Czynsz jest pewnie wysoki.
Wzruszyłam ramionami.
-Matka płaci.
Zmarszczył brwi i wszedł do pomieszczenia.
-To czemu jej tu nie ma.
-Ma gdzieś tam swoją firmę w której pracuje a poza tym nie interesuje się „córką dziwadłem”.- przy ostatnich słowach zrobiłam cudzysłów w powietrzu.
Chłopak podszedł, przysunął mnie do siebie i zaczął gładzić po głowie. Byłam zdezorientowana.
-Przepraszam.- szepnął.
Odsunęłam go od siebie.
-A co? Ty kazałeś się jej tak zachowywać?
-Nie.- powiedział zaskoczony.
-To czemu przepraszasz? Mnie zachowanie mojej matki nie robi wrażenia.
-Czemu uważa cię za dziwadło?
-A kto by ją wiedział.
Uśmiechnął się pocieszająco. Kolejny który ma coś z twarzą. Skąd oni się biorą?
-Chodź, czas coś zjeść.
Niechętnie wstałam i ruszyłam za nim. Mój żołądek nie przyzwyczaił się do tak częstego spożywania posiłków. Na szczęście to co zobaczyłam na stole w kuchni było niegroźną sałatką z kurczakiem.
-Nie wiedziałam, że mam w domu kurczaka.
-Nie było więc poleciałem kupić.
-Ale nie mówisz dosłownie.- powiedziałam nieufnie.
-Nie mówię.
Zasiedliśmy do stołu. Nikt nic nie powiedział.
-Zamierzam włożyć brudne rzeczy do zmywarki. Czy szklankę z twojego pokoju też tam włożyć?
-Nie, mam w niej wodę.
-Miałaś.- wstał.- Siedź tu, przyniosę ją i naleję ci wody.
-Ale…- wstałam.
Czy on musi robić rzeczy niemające sensu? Nie jest przecież służącym.
-Żadnych ale.
-Bo co?
Uniósł brew rozbawiony.
-Chcesz wiedzieć?
Pokiwałam głową. Zaczął się zbliżać wolnym krokiem. Miał na ustach złośliwy uśmieszek. Niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie. Przez głowę przebiegło mi tysiące myśli ale żadna z nich nie okazała się trafna. Chłopak zaczął mnie po prostu łaskotać. Pękałam ze śmiechu przez co nie mogłam złapać powietrza. Po strasznie długiej chwili uwolnił mnie.
-Nigdy… więcej… tak… nie rób.- powiedziałam pomiędzy wdechami.
-Spróbuję.
Usiadłam na krześle z powrotem a on wyszedł z pomieszczenia. Po chwili wrócił ale nie tylko ze szklanką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz