sobota, 13 września 2014

Tożsamość............

Witajcie... Oto nadszedł czas by zdradzić wam kim jestem. Gal Anonim to.... JA! Ha ha ha ha ha! Myśleliście, że serio wam to zdradzę. Moje marzenie to ujrzeć wasze twarze w tym momencie. 

A teraz na poważnie. Moje imię i resztą nieistotnych szczegółów zdradzę wam gdy postanowię się pożegnać. Wiecie wtedy nie byłoby już sensu być Galem Anonimem. Bo jakby to wyglądało Gal Anonim jest Józią, Zuzią czy kim tam innym. Więc po co je wtedy zdradzę? Byście wiedzieli, kogo tak nie lubiliście. 

Może w zamian co nieco o mnie.

Oczy mam jakie mam.

Włosy też jakieś tam są (choć ostatnio ich kolor mnie zdziwił). Tak! Zaskoczył mnie kolor moich własnych włosów. Myślałam, że mają inny. Bo wiecie.. jeśli człowiek patrzy w lustro kiedy się czesze (nie zwracam uwagi na taki detal jak kolor) albo gdy zamyka szafkę, to nie ma się czemu dziwić. 

Co tam jeszcze.... W sumie nic.

Narka.

poniedziałek, 8 września 2014

No to teraz może ten?

W dzisiaj torturowanym blogu nie ma czarów, jest za to spora dawka normalnego codziennego życia. Takiego jakie my wiedziemy... no chyba że ktoś tu jest czarodziejem, herosem czy wilkołakiem... nie wnikam a jeśli tak to przepraszam. Blog jest autorstwa aG.x a zwie się SEEM LIKE A DREAM (link do spisu treści). Blog jest co prawda zakończony ale krąży po sieci to może stać się moją ofiarą. 

A więc zaczynamy.

Główną bohaterkę czyli Klarę poznajemy gdy szykuje się na zakończenie roku szkolnego. A to nie dość że koniec roku to i szkoły. Dziewczyna lekko spóźniona dociera do budynku wraz z przyjaciółką. Cieszy się, bo no cóż, lubiana nie była. Zajmuje swoje miejsce gdy kończy się próba mikrofonu.... Zaraz, zaraz. Czyli nie była spóźniona, bo nic się jeszcze nie zaczęło. W takim razie czemu panna "jej jędzowatość" i jej trupa patrzy na nią z dezaprobatą? What the...? Jednak z pomocą przyjaciółki (wiecie pomoc typu: trzymaj mnie albo odwiedzaj w więzieniu) udało jej się przetrwać zakończenie roku. Gdy tylko wraca do domu, wzywają ją rodzice (uwaga, uwaga nadlatuje bombowiec...). Dziewczyna siada przed nimi (uwaga, uwaga bomba leci...). Ci oznajmiają jej, że ojciec (jej, nie mój) dostał awans i przeprowadzają się do Filadelfii (i jebudu... pierdykła bomba). Dziewczyna jest załamana. No wiecie, własne plany miała a tu nagle takie coś. Nie fajnie rodzice, trzeba było powiedzieć wcześniej. 
(tego można nie czytać)
Na takie rzeczy trzeba się psychicznie przygotować. Z resztą rodzice sami o tym zadecydowali! To nie kupno mąki czy garnka, to poważna sprawa i dzieci też powinny mieć chociaż świadomość, że coś takiego nadchodzi. Ale nie, rodzice sobie ryzykują. 
(dobra, tu jest powrót do akcji a koniec mojego wywodu na temat tych starych)
Dwa dni pakowania się później przychodzi Ania czyli przyjaciółka Klary. Gadają sobie i tu muszę zacytować "Tak jakbyśmy podświadomie chciały te pięć miesięcy w jedną noc". Ona to specjalnie napisała, żeby mnie dobić. Serio. Chusteczki, ratunku! 
Gdy już dolecieli zatrzymali się koło pięknego domu. Nie ich domu. Wiecie czemu? Bo ich dom był w remoncie i mieli mieszkać w przyczepie. Serio?! W przyczepie?! Jaja se chłop robi?! Ach i jeszcze, że by było "milej" bagaże utknęły w podróży i będą za cztery dni. Katastrofa pełną gębą.
Trzy dni później wciąż lało. Klara groziła, że uda się do psychiatryka jeśli pogoda się nie zmieni. Na szczęście jednak dla jej zdrowia psychicznego godzinę później, jak zapowiadał jej tata (czyżby wróżbita) wyszło słońce. Dziewczyna wyszła na dwór ze swoją siostrą, Elizą. Poszły na plac zabaw. Po jakimś czasie gdy wracały do domu mała znalazła kota. Zabrały go do "domu" gdzie ku zdziwieniu Klary ich mama zgodziła się go zatrzymać, dopóki nie znajdzie się właściciel. Gdy po kilku dniach nikt się nie zgłosił dziewczyna traciła nadzieję. Ten kot to potwór. Gdy pewnego dnia była sama. Wyciągnęła się wygodnie i zasnęła z książką. Obudził ją dziwny zapach. Wiecie co się stało? To głupie coś (czytaj kot) wylał na jej głowę butelkę z wybielaczem. Serio. Dziewczyna wywaliła sierściucha i poszła ratować włosy. Z marnym skutkiem (gdyby ten kot trafił na mnie był by martwy... nie że tak kocham włosy... po prostu uwielbiam przekazywać innym, że coś mnie wkurzyło). Gdy wróciła jej rodzicielka z siostrą od razu poszły do fryzjera. 

Czy to coś da? Czy spotka ją więcej nieszczęść? Czytajcie. 

Zalecenia Gala Anonima: NO IDŹ TO CZYTAĆ. NO IDŹ. TO TYLKO 30 ROZDZIAŁÓW + EPILOG. NO JUŻ. CHOCIAŻ ZACZNIJ. 

WooW

Chcę sprawdzić co się ciekawego dzieje na bloggerze. Może ktoś coś napisał. Spoglądam wyżej a moja mina to mniej więcej taka się zrobiła.


-Cz...cz... CZTERY?!- pytam samą siebie. 
Raz po raz sprawdzam ale to prawda. Licznik wskazuje już 4001 wyświetleń. O rany. Mnie się nawet taka niebotyczna suma tu nie marzyła. 

Jakieś... hm no nie wiem... pytania, propozycje czy sprawy macie? 

W tym poście to już koniec. Do następnego.

niedziela, 7 września 2014

O kim dziś? Zobaczysz...

Tego bloga pisze Ola Kowalska a nisi on tytuł Historia Jo i Syktusa. No to lecimy z tym koksem...

Joanna jechała pociągiem do Hogwartu, rozpamiętując przeszłość, Do rzeczywistości przywołuje ją Elwira, jej przyjaciółka. Do przedziału wchodzi gościu w czerni i z czarnymi włosami (czyżby kolo był Gotem?) i kazał prefektom iść do jego przedziału. A nie! To Snape. A czy on nie... nieważne. Jo wstaje i po drodze odejmuje punkty, Ślizgonom oczywiście. Ale nosił wilk razy kilka i ponieśli też wilka. Jo na wejście dostaje punkty karne i szlaban.Okazuje się, że mają przygotować Bal Bożonarodzeniowy więc Jo będzie pomagać Snape'owi a znienawidzony (przez Jo) Nathair Malfoy, pani Granger. Po czym poszli do swoich przedziałów. Następnego dnia czerwono włosa obudziła się z koszmarów. Pijana matka się wyżywała. Ubrała się, poczytała i poszła na śniadanie.
 Po śniadaniu poszły na lekcję a tam nauczyciele się kłócą. A dlaczego bo pan Syktus Snape chciał na świąteczne barwy dać zieleń i srebro. Zieleń i srebro?! A co to? Bal z okazji wszystkich Ślizgonów? Na lekcji bawili się kolorem oczu (ja też tak chce). Następnie poopalały się na błoniach przez co spóźniły się na lekcje. Lipa! Elwira dostała szlaban u Filcha a Jo miała przedłużenie kary. Potem ujemne punkty za robienie sobie żartów. Szkoda tylko, że nie robiły ich sobie. Jo miała po prostu nadprogramową wiedzę. I Gryfindor dostał 15 punktów. I wszyscy wstrzymują oddech bo szok trzyma mocno. Po lekcji nasza bohaterka miała na chwilę zostać. Nauczyciel obleciał ją wzrokiem (dziwne) po czym wymruczał jej coś przy uchu (zbok, zbok jak nic, Jo, uciekaj, ja go przytrzymam. ratuj się. powiedz moim bliskim, że ich kochałam!) Po czym uciekła do dormitorium. Powiedziała przyjaciółce że przez Snape'a tak biegła (urządzicie mi pogrzeb jak będzie mi potrzebny?). Ta od razu powiedziała, że nie uwierzy w wersję pościgu ale gdy usłyszała, że ten ją pochwalił, przyznała, że już woli pościgi (no tak jak ktoś taki chwali to lepiej wiać). Potem ta przyznała, że lubi jego zapach. Na co jej przyjaciółka wystroiła ją na karę (a ja tu życie poświęcam). Ale ona i on? Co? Przecież on ma... Właściwie ile on ma lat?
 Gdy dziewczyna była przyszykowana poszła pod drzwi profesora. Gdy weszła psor próbował wcisnąć jej karę za strój a potem za podryw. Po jakimś czasie zaproponował jej herbatę (ale bez tabletki gwałtu?). Gdy zapytała kiedy ma pomóc z balem dowiedziała się, że w sobotę. Problem polegał na tym, że dziewczyny wtedy chciały lecieć po suknie. Więc Snape powiedział, że poleci z nimi (nauczyciel na zakupach z nastolatkami? może być ciekawie). Jo miała iść już do siebie ale nauczyciel zatrzymał ją i.. pocałował w policzek. Jo......

Chcecie wiedzieć co zrobiła Joanna, psełdo Jo? Co zrobi Syktus i co w ogóle będzie dalej? Powiem jedno: "Będzie, będzie zabawa. Będzie się działo. I do północy będzie mało. Będzie głośno..."

Zalecenia Gala Anonima: NO WEJDŹ NA TEGO BLOGA! LINK JUŻ MASZ! NA CO CZEKASZ?! JUŻ SZYBKO, SZYBKO, SZYBKO!!!