sobota, 29 marca 2014

Rozdział 18 czyli "Tęsknota"

Poczułam jak ktoś delikatnie mną potrząsnął. Gwałtownie usiadłam.
-Rafael?
Spojrzałam na twarz anioła a moja nadzieja uleciała szybciej niż krew z tętnicy szyjnej.
-Gabriel?
Pokiwał głową.
-Masz jakieś wieści?
-Nie wiadomo czy Rafael wróci.
Znieruchomiałam i poczułam jak się rozpadam.
-Jak to?
-Jest w złym stanie. Jeszcze się nie obudził. Nie wiadomo czy w ogóle to nastąpi.
Zaczęłam się trząść jak galareta. Patrzyłam na archanioła z niedowierzaniem. Z moich oczu znów polała się woda. Gabriel objął mnie delikatnie i zaczął uspokajać. Powoli zasnęłam. Gdy się obudziłam poczułam jakiś zapach. Uśmiechnęłam się pod nosem. Pewnie Rafael coś gotuje. Podniosłam się i umyłam twarz. Uśmiechnęłam się i zeszłam na dół. Jednak ten uśmiech zbladł bo to Gabriel gotował.
-Hej.- mruknęłam pod nosem i usiadłam na krześle.
-Zostanę tu kilka dni by mieć pewność, że czujesz się lepiej.
-Jak chcesz.
Postawił przede mną talerz a ja zaczęłam powoli dziobać.
-Chciałby byś żyła normalnie.- powiedział po chwili milczenia.
Łzy pojawiły się w moich oczach niespodziewanie. Wstałam. Znowu coś we mnie pękło.
-Nie mów o nim w czasie przeszłym.
Podszedł i chciał mnie przytulić ale odepchnęłam go.
-Po prostu chcę byś była gotowa na wszystko.
-Ale nie mów o nim tak jakby już nie żył.
Przytulił mnie a ja się rozpłakałam.
-Nie płacz, proszę. Wszystko będzie dobrze. Przepraszam za moje zachowanie. Po prostu to dziwne widzieć przyjaciela w takim stanie. Tylko on znał się na leczeniu. Nie wiemy co robić.
Płakałam jeszcze jakiś czas. Po czym usiadłam i wróciłam do dziobania. Tak bezmyślnie minął cały dzień. Gabriel dwoił się i troił bym przez chwilę skupiła się na czymś innym niż Rafael. Cały czas mnie pocieszał a gdy płakałam, przytulał mnie. Czasami mówiłam na niego imieniem rannego archanioła. Nie przejmował się tym. Kolejny dzień. Znów byłam nieprzytomna.
-Nie pójdziesz do szkoły.
Wzruszyłam ramionami i usiadłam. Chłopak usiadł przede mną i ujął moją dłoń. Milczałam, bo o czym miałam z nim rozmawiać.
-Jak się czujesz?- spytał.
Nie odpowiedziałam. Wstał i przytulił mnie. Znów się rozpłakałam. Co ja tak ciągle płaczę?
-Masz na imię Lilly, tak?
Pokiwałam głową.
-Skąd wiesz?
-Rafael cały czas je powtarzał podczas drogi. Ocknął się na chwilę i spytał co z tobą. Gdy poinformowaliśmy go o tym co się stało i o tym, że nic ci nie jest, wyraźnie mu ulżyło i stracił przytomność.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Mimo iż to on był ranny to wciąż martwił się o mnie. Pewnie gdyby mu nie powiedzieli co ze mną sam poleciałby sprawdzić, nieważne jak był osłabiony. Coś mocno zakuło mnie w serce. Skuliłam się.
-Wszystko w porządku? Może powinnaś się położyć?
-To…- powiedziałam przez łzy.- minie.
Oparł brodę na mojej głowie i powoli głaskał mnie po głowie i po plecach. Musiałam zasnąć bo następne co pamiętam to Gabriel okrywający mnie kołdrą. Z powrotem zapadłam w sen. 

1 komentarz:

  1. Smutno :((((
    Mam nadzieję że wyzdrowieje. Czekam na nn.Życzę weny.
    Pozdrawiam Zizi.

    OdpowiedzUsuń