Pobawicie się ze mną?

Taka gra. Piszę fabułę a wy piszecie co zrobili byście w takiej sytuacji następnie ja piszę skutki i dalsze ,,wasze" losy. Przeczytałam gdzieś taki pomysł (żeby tylko w jednym miejscu) i mam nawet pewien pomysł. Zbieram chętnych. Są jacyś?


Oki to dam wam sytuację a wy zdecydujecie. Oto to:

Rzucasz ręcznik do kosza na pranie i wychodzisz z łazienki. Sprawdzasz czy drzwi do mieszkania są zamknięte. Nikogo prócz ciebie nie ma. Ojciec jest w pracy, a matka z młodszym bratem jest na badaniach w innym mieście. Teraz trudno o dobrego lekarza, zwłaszcza jeśli ktoś jest chory na białaczkę. Po ciężkim dniu kładziesz się spać. O którejś w nocy budzisz się. Jednak zanim otwierasz oczy słyszysz zachrypnięty głos.

Co robisz:
a) udając, że śpisz słuchasz dziwnego głosu
b) wstajesz i szukasz źródła tego głosu
c) naciągasz kołdrę na głowę
d) idziesz do kuchni po patelnię by przywalić nią żartownisiowi
e) idziesz do kuchni po coś ostrego do obrony
f) jesteś czarodziejem, bierzesz różdżkę
g) masz jakieś inne moce i wstajesz by zrobić porządek z tym co gada w środku nocy
h) jesteś pół bogiem, wstajesz by zmierzyć się z tajemniczą postacią
i) jesteś pół demonem, wstajesz by wyrzucić nieproszonego gościa i może trochę go poturbować

Em.: Odp: a) udając, że śpisz słuchasz dziwnego głosu

Próbujesz uciszyć kołaczące serce i wsłuchać się w słowa.
-Ludzie myślą, że nie możemy chodzić za dnia.- zaśmiał się.- Mylą się a ty wkrótce się o tym przekonasz.
Chcesz słuchać dalej ale czujesz jak czyjeś dłonie dokładniej otulają cię kołdrą.
-Poćwicz aktorstwo.- słyszysz ten głos.
Siadasz... ale w pokoju jesteś sama. Powoli wstajesz i chwytasz coś po drodze do drzwi. Uzbrojona w śmiercionośną... pluszową żyrafę ruszasz sprawdzić czy tajemniczy intruz wciąż jest w twoim domu. Drzwi są zamknięte, więc je otwierasz. Znajdujesz się w przestronnym salonie. Uważając na każdy krok podchodzisz do włącznika. Zapalasz światło i zauważasz... że prócz ciebie nikogo tu nie ma. Nagle słyszysz chrzęst zamka. Biegniesz do frontowych drzwi i widzisz wchodzącego ojca.
-A ty nie śpisz?- pyta zdumiony widząc cię.
-Ktoś u jest.
Czujesz jak wszystkie twoje mięśnie drżą. Jest ktoś dorosły, nareszcie. Zaczynasz czuć się bezpieczniej.
-I zamierzałaś się bronić tą maskotką?- był poważny.
-Była pod ręką.A poza tym miałam nadzieję, że włamywacz pęknie ze śmiechu.
Twój ojciec jedynie pokręcił głową i razem zaczęliście szukać włamywacza. Jednak każde następne pomieszczenie było puste. Sprawdziliście nawet strych i piwnicę. W całym domu nie było ani żywej duszy.
-Przyśniło ci się.
-Mam nadzieję.- szepczesz pod nosem a głośno mówisz.- Dobranoc.
-Dobranoc.- odpowiada rodzic.
Gdy z powrotem leżysz w łóżku wsuwasz rękę pod poduszkę gdy twoje palce natrafiają na coś zimnego. Chwytasz w dłoń okrągły przedmiot i wyciągasz go. Ciemna kulka jest średnicy paznokcia od kciuka. Zapalasz lampkę nad łóżkiem i zauważasz, że jest ona ciemno fioletowa. Nie rozumiesz czemu nie potrafisz oderwać od niej wzroku. Czujesz, że powinnaś ją zachować w tajemnicy ale ta myśl cię przeraża. Czemu miałabyś chcieć coś co nawet nie jest twoje. Nagle dociera do ciebie pytanie: Czy to ten człowiek to zostawił? Ale to niemożliwe by w ogóle był w domu! Może trzeba to wyrzucić? Spoglądasz na przedmiot, jest taki... inny... piękny i... tajemniczy. Nie wiesz co dalej robić. Zachować go? A może lepiej się go pozbyć?

Co robisz:
a) zachowujesz przedmiot
b) wyrzucasz go przez okno


Kolorowy Świat :Odp: f) jesteś czarodziejem, bierzesz różdżkę

Wsuwasz dłoń pod poduszkę, pod którą zwykle trzymasz różdżkę. Jest to pewna nauka wyciągnięta z Hogwartu. Zawsze lepiej mieć ją przy sobie.
-Ludzie myślą, że nie możemy chodzić za dnia.- słyszysz ale nie pozwalasz mu dokończyć.
Zrywasz się z łóżka i wypowiadasz zaklęcie.
-Lumos Maxima.
Na końcu twojej różdżki pojawia się światło. Rozglądasz się po pokoju, jest pusty. Za plecami słyszysz śmiech odwracasz się i znów nikogo nie ma. Nie lubisz takich żartów i zaczynasz się powoli irytować.
-Dissendium.
Głos znów się śmieje.
-Ja się nie ukrywam.- powiedział z drwiną.
-Confringo.- rzucasz kolejne zaklęcie w kierunku z którego dochodzi głos.
Niestety w jedyne co trafiasz to zegar, który wybucha. Tłumisz jęknięcie, co cię teraz obudzi na pociąg do szkoły. W sumie można by ustawić alarm w telefonie ale...
-Grasz na ostro, tak?- tym razem w głosie brzmi irytacja i hamowana wściekłość.- Módl się, żebym i ja nie zaczął.- słyszysz tuż przy uchu.
Strach zaczyna rosnąć. Nie dość, że nie widzisz intruza to jeszcze ten potrafi podejść do ciebie a ty nawet nie wiesz kiedy to robi. I jak tu niby się bronić? Jednak nie możesz się bać. Bierzesz głęboki wdech i prostujesz się.
-Wyłaź ty szumowino!- krzyczysz.
-Szumowino?- kpi z ciebie.- A może to ty przyjdziesz do mnie?
Głos dobiega zza drzwi do twojego pokoju. Podchodzisz do nich szybkim krokiem i otwierasz drzwi z rozmachem mając nadzieję, że walniesz nimi tego świra. Niestety za drzwiami nikogo nie ma.
-Chodź do mnie.- mówi głos.
Z rosnącą wściekłością i nie malejącym strachem przemierzasz korytarz. Za głosem schodzisz na parter a potem kierujesz się do kuchni. A dokładniej mówiąc do drzwi ogrodowych. Najwyraźniej chce wyprowadzić cię z domu. Stajesz w miejscu, nie zamierzasz dać się tak łatwo.
-Chodź tu.
Jak w twoich przypuszczeniach głos odzywa się z zewnątrz.
-Nie.- mówisz i stajesz w pełnej gotowości.
Warknięcie, nie twoje. Czujesz jak powietrze wokół gęstnieje. Nie jest łatwo teraz oddychać. Niewidzialne palce próbują wyciągnąć cię na dwór ale są za słabe.
-Mam po ciebie przyjść?- w głosie pobrzmiewa groźba.
Przeczuwasz, że jeśli to coś się tu pojawi to nie będzie wesoło. Nie poddajesz się jednak.
-Spróbuj.- mówisz prowokująco.
Nie rozumiesz czemu ale wiesz, że ten ktoś zbliża się do drzwi. Klamka porusza się ale po chwili przestaje.
-Co ty tu robisz?- słyszysz zdziwiony głos ojca za plecami.
-Ktoś tu był, chciał mnie wyprowadzić na zewnątrz.- tłumaczysz.
-Mam nadzieję, że nie zamierzałaś tego zrobić.
-Nie.
-To dobrze.- mówi ojciec.- Gdy byłaś w szkole rzuciłem czar na nasz dom. Ma on strzec jego mieszkańców.
-Wiesz kto to był?- pytasz.
-Nie. Idź spać a ja rzucę Cave Inimicum.
-Dobrze.- mówisz uspokajając się.- Dobranoc.
Chcesz już iść ale ojciec zatrzymuje cię.
-Czy mogłabyś nie mówić nic mamie? Tylko się zdenerwuje i przestraszy.
-Masz rację. Poradzimy z tym sobie a ona będzie się niepotrzebnie martwić
Choć tak na prawdę korciło cię by ją o tym poinformować. Może wiedzieć kto to był. Ostatnio była jakaś nerwowa ale to może być spowodowane chorym bratem. Podczas ostatniej wizyty wyglądał słabo.
-Nox Maxima.- gasisz magiczne światło zaklęciem i zamykasz drzwi od pokoju.
Gdy jesteś już w łóżku wsuwasz różdżkę pod poduszkę i właśnie wtedy twoja dłoń natrafia na zimną kulkę. Nie chowając różdżki, wyciągasz nieznany przedmiot i przekładasz go do drugiej ręki.
-Lumos.
Tym razem nie potrzebujesz dużego światła. Kulka jest niewielka, jak paznokieć kciuka. Ma głęboki czerwony kolor. Podobny do koloru krwi. Chcesz ją wyrzucić ale coś powstrzymuje cię.
-Aperacjum.
I rzeczywiście na kulce pojawiają się drobne napisy. Wyciągasz ze stolika nocnego lupę i za jej pomocą czytasz czarny napis. Brzmi on "Dar serca". To cię dezorientuje. Wiesz, że trzymanie w domu nieznanych przedmiotów nie wróży nic dobrego bo jeśli to horkruks? Jednak jak głosi napis jest to prezent. Masz mętlik w głowie.

Co robisz:

a) zachowujesz
b) wyrzucasz
c) niszczysz

Kolorowy Świat: Odp: a) zachowujesz

Zaciskasz dłoń na przedmiocie. Postanawiasz zachować przedmiot ale nie masz bladego pojęcia gdzie go schować. Po chwili wstajesz i władasz kulkę do kieszeni spodni wiszących na fotelu. Kładziesz się do łóżka.
-Nox.
Chowasz różdżkę i zasypiasz. Następnego dnia przeciągasz się i wstajesz. Ubierasz się i schodzisz na śniadanie.
-Dzień dobry.- mówi tata.
-Dzień dobry.- odpowiadasz.
-Obudziło cię może coś w nocy?
Patrzysz na ojca zdziwiona.
-Nie.- mówisz ostrożnie.- A coś miało?
-Zaklęcie powiadomiło, że intruz wszedł na teren domu.
-Był tu znowu?- nie kryjesz swojego zaskoczenia.
Rodzic kiwa głową. Podchodzisz do lodówki i zaczynasz przygotowywać śniadanie. Po jakiś pięciu minutach siadasz do stołu na przeciw ojca. Widać po nim, że chce coś jeszcze powiedzieć ale nie pytasz. Dobrze wiesz, że na niektórych ludzi nie wolno naciskać. Zajmujesz się więc kanapką która znajduje się przed tobą nie zapominając o szklance soku u jej boku. Gdy podnosisz naczynie do ust twój ojciec postanawia się odezwać.
-Zastanawiam się czy nie powinnaś wcześniej wyjechać do szkoły.- zaczyna a ty omal nie krztusisz się sokiem.
-S..słucham?
-Ktoś nawiedza cię w nocy a potem próbuje ponownie wejść do domu. W szkole będziesz bezpieczniejsza.
-Do Hogwartu jadę za dwa tygodnie a poza tym ta osoba może pójść moim śladem a wtedy będzie wiedzieć gdzie on się znajduje. To niebezpieczne.
Dorosły westchnął.
-Masz rację.
-A poza tym może ten intruz już się nie pojawi. Przecież wie, że będziemy przygotowani.
Widzisz, że przekonałaś ojca.
-Jeśli jednak to wróci jedziesz do Hogwartu pierwszym pociągiem.
-Zgoda.
Wstajesz od stołu i w tym momencie zadzwonił telefon. Wychodzisz z kuchni i odbierasz.
-Hejka.- słyszysz wesoły głos przyjaciółki.
-Cześć. Co się stało, że dzwonisz o tej godzinie?
-O tej godzinie? Słoneczko, mamy 14:30. Ubieraj buty czy co tam musisz i pędź do parku. Czekamy na ciebie.
-Już lecę.- kończysz połączenie i znów wchodzisz do kuchni.-Tato idę do parku.
-Nie zapomnij różdżki.
Pokazujesz wewnętrzną kieszeń i bluzie gdzie ów przedmiot się znajduje. Ojciec kiwa głową a ty biegniesz do holu gdzie ubierasz buty i wychodzisz zabierając z wieszaka kurtkę. Po jakiś piętnastu minutach jesteś na miejscu. Wchodzisz przez wschodnią bramę i idziesz na miejsce zbiórki. Masz nadzieję, że na miejscu zastaniesz już całą czwórkę. Charlotte z Gryffindoru, Monic z Slytherinu, Edda z Rawenclawu oraz Michaela  z Hufflepuffu. Ty jesteś w tym samym domu co Charlotte i macie wspólny pokój. Gdy docierasz do fontanny widzisz, że tylko ciebie tam brakowało.
-Hej.- wołasz do reszty.
-A cześć.- powiedział Michael i podszedł do ciebie.
Mocno się do ciebie przytulił a po chwili do uścisku dołączyła reszta. Gdy już wszyscy cię puścili postanowiłaś podzielić się z nimi tym co się stało.
-Być może będę musiała wcześniej wyjechać do Hogwartu.
-Dlaczego?- spytała zaskoczona Monic.
Pokrótce opowiedziałaś im całą historię omijając fragment z kulką.
-To mi się nie podoba.- powiedział mieszkaniec domu Huffepuffu.
-Mnie również.- zgodziła się z nim Charlotte.
-Nie wydaje mi się by to coś wróciło. Przecież wie, że nie będziemy tak lekkomyślni i nic nie zrobimy. Mój tata nawet rzucił Cave Inimicum.
-To dobry pomysł, nawet jeśli chciało by wejść to czar zawiadomi o najściu.- odezwał się Edd.
Wieczór
Sprawdzasz czy różdżka jest pod poduszką. Obok niej leży kulka. Nie wiesz co cię pokusiło by ją tam położyć ale to nie było istotne. Odkładasz poduszkę i kładziesz się spać. Jednak w nocy znów się budzisz. Powoli otwierasz oczy i przekręcasz się na drugi bok. Wtedy zauważasz to co powoduje, że twoja głowa przestaje działać i wciągasz powietrze ustami. Dopiero po chwili dociera do ciebie, że czar nie zareagował a intruz, zapewne ten z wczorajszej nocy, jest w twoim pokoju.

Co robisz:
a) dalej leżysz
b) siadasz
c) wstajesz
d) chwytasz pierwszą lepszą rzecz i podchodzisz
e) bierzesz różdżkę i stajesz w gotowości
f) podchodzisz wściekły/ła z zamiarem nadszarpnięcia jego zdrowia
g) chowasz się pod kołdrą
h) stajesz gotowa/wy się bronić
i) zaczynasz krzyczeć

Kolorowy świat: Odp: e) bierzesz różdżkę i stajesz w gotowości

Szybkim ruchem wyciągasz różdżkę i zrywasz się z miejsca. Wyciągasz ją przed siebie i czekasz na ruch przeciwnika. Ten z kolei uśmiecha się drwiąco i patrzy na ciebie z politowaniem.
-Chyba powinnaś zauważyć, że magia na mnie nie działa. Przecież ten wasz magiczny alarm milczy. Spodziewałem się po tobie większej rozwagi.
-To czemu wczoraj zadziałał?- spytałaś ukrywając strach.
-Chciałem nastraszyć staruszka ale koniec rozmów.- jego uśmiech stał się drapieżny.- Przyszedłem po ciebie.
-Nie zgadzam się.- nawet ty dostrzegasz strach w swoim głosie.
-Obawiam się, że nie masz nic do powiedzenia.
-Coś mi się wydaje, że jesteś w błędzie. Avis.
Z twojej różdżki wlatuje stado ptaków wprost na zdezorientowanego intruza. Zaczynasz krzyczeć a mężczyzna znika. Po chwili do twojego pokoju wpada ojciec w wyciągniętą różdżką. Ty natomiast włączasz magiczne światło.
-Co się stało?
-Był tu.- odpowiadasz na pytanie.
-Niemożliwe,- zaczyna twój tata.- zaklęcie...
-Jest odporny na magię.
Twój rodzic nie wyglądał na zadowolonego gdy to usłyszał.
-Musimy powiedzieć mamie.- mówi dorosły z nieskrywanym załamaniem.
Wiesz, że nie chciał jej martwić. Zwłaszcza, że to ona jeździła z twoim bratem do lekarza i z powrotem. Ma przyjechać jutro po południu.
-Jeśli chcesz ja mogę jej to powiedzieć.- proponujesz.
-Nie, ja to muszę zrobić ale musisz przy tym być.
Kiwasz głową i oboje wracacie do łóżek. Następnego ranka wstajesz i pakujesz się na wyjazd do Hogwartu. Twój ojciec już wczoraj wysłał sowę do dyrektorki McGonagall. Gdy zamykasz walizkę do pokoju wchodzi twój tata.
-Z twoim przyjazdem nie będzie problemów ale musimy poczekać do jutra.
-Myślisz, że znów się pojawi?- pytasz.
-Możliwe, że tak.- mówi zrezygnowany.
Wzdychasz, pojawił się dwa razy a ty masz już go dość. Wstajesz i bierzesz się za pakowanie drugiej walizki. Twój rodzic wychodzi przygotować jakiś obiad. Po skończonym pakowaniu wysyłasz sms-a do Charlotte, w którym informujesz ją o wcześniejszym wyjeździe do szkoły. Po chwili twój telefon oznajmia ci, że ktoś do ciebie dzwoni. Odbierasz.
-Jak to?- słyszysz krzyk przyjaciółki.
-Nie tak głośno. Wyjeżdżam jutro. Ten koleś znów się pojawił. Powiedział, że jest odporny na magię.
-Wysyłam sowę do Hogwartu. Jeśli ty musisz przyjechać szybciej to ja też jadę.
-To nie będzie konieczne.- uspokajasz ją.
-Nie chcę byś była tam sama.
-Ponoć cała Gwardia Dumbledore'a została w szkole. Chyba świętują.
-To nie to samo co przyjaciółka.- upierała się dziewczyna.
-No dobrze.- poddajesz się.- Rób co chcesz.
-To ja wysyłam sowę. Do jutra.
-Pa.
Co za uparta baba., myślisz. Po chwili na twoje usta wpływa uśmiech. Jak tylko reszta się dowie.... Oni pewnie pójdą w ślady Gryfonki. Słyszysz, że ktoś biegnie do twojego pokoju. Po chwili otwierają się drzwi a w nich staje Kenny, twój młodszy brat. Mimo choroby ciągle ma nadmiar energii. Podbiega do ciebie i mocno tuli.
-Hej. Ile to cię nie było!- mocno ściskasz chłopca.
-Pobawisz się ze mną?- pyta.
-Najpierw muszę porozmawiać z mamą ale potem z chęcią.
W tej chwili mały spostrzegł walizki i spojrzał na ciebie ze strachem i rozpaczą.
-Jedziesz sobie?
-Muszę iść wcześniej do szkoły.
-Jadę z tobą.- powiedział.
-Kenny. Przecież wiesz, że nie możesz. Za to cały dzisiejszy dzień możemy się bawić.
-Dobrze. To idź pogadać z mamą i wracaj szybko.
Uśmiechasz się i schodzisz po schodach. W salonie rodzice już czekają na ciebie. Siadasz koło mamy na kanapie i chwytasz ją za rękę. Kobieta uśmiecha się do ciebie delikatnie choć widać po niej, że już wie.
-Twój tata powiedział mi, że musisz szybciej jechać do szkoły.
-Ktoś czegoś ode mnie chce.- mówisz.- Tam będzie bezpieczniej.
-Ale kto?
-Nie wiemy.- odpowiada za ciebie rodzic.- Wiemy, że to mężczyzna.
-Biały.- dodajesz.- Jego blada facjata wyróżniała się w ogólnym mroku.
Rodzicielka mocno cię przytula.
-Nie martw się mamo.- próbujesz ją pocieszyć.- W szkole będzie Gwardia Dumbledore'a a poza tym Charlotte też jedzie.
-Pewnie z nią i reszta.- podsumował ojciec.- Widzisz kochanie? Będzie miała tam przyjaciół i ochronę. Będzie dobrze, uwierz mi.
-Masz rację,- powiedziała choć ty zauważyłaś, że w to nie wierzy.- wszystko będzie dobrze.
Resztę dnia spędziłaś na zabawie z bratem ale mimo jego radosnego śmiechu w całym domu było czuć napiętą atmosferę. Pod wieczór dostałaś wiadomości od reszty. We wszystkich były pretensje do tego, że nie dostali żadnej wiadomości o twoim wyjeździe i obietnica zemsty na peronie. Oznaczało to dwie sprawy.
Po pierwsze: reszta też jedzie.
Po drugie: w przynajmniej trzech domach trwały szaleńcze przygotowania do wyjazdu.
Uśmiechasz się pod nosem i kierujesz swoje kroki do łazienki. Gdy czujesz wodę spadającą na ciebie z główki prysznica zamykasz oczy z zamiarem zapomnienia choć na chwilę o tym wszystkim. I właśnie wtedy  czujesz czyjeś dłonie popychające cię na ścianę. Ta sama osoba zasłania ci usta a ty otwierasz oczy. Przed tobą stoi ten przez którego jutro wyjeżdżasz.
-Nie mam czasu ani ochoty wysłuchiwać twoich krzyków. Wolę przejść do przyjemniejszej części programu.
Na chwilę zdjął dłoń z twojej twarzy ale tylko po to by wpić się w twoje wargi. Jego pocałunek jest nachalny i gwałtowny. Przesunął swoje dłonie na twoje plecy, przyciskając cię do siebie. Próbujesz się wyszarpnąć albo odepchnąć go a w tym czasie jego ręce zsuwają się z twoich pleców na pośladki i zaciskają na nich. Mruknął z zadowoleniem, mocniej napierając na ciebie całym ciałem. Przełykasz strach i dalej próbujesz z nim walczyć. Odczuwasz lekką ulgę gdy jego palce rozluźniają się ale to tylko chwilowe. Chwyta twoje kolana i podnosi je na wysokość własnych bioder. Czujesz, że to koniec i już nie powstrzymujesz wzbierającego w tobie szlochu. Nagle przed oczami robi ci się biało. W następnej chwili zauważasz, że siedzisz w prysznicu. Próbujesz sobie przypomnieć jak długo tu siedzisz ale jedyne co udaje ci się wyłuskać ze wspomnień to moment w którym zamykasz się w kabinie. Po chwili wstajesz i zaczynasz się myć. Po wyjściu z łazienki kierujesz się do sypialni brata, by życzyć mu dobrej nocy i pożegnać się z nim. Ponieważ by zdążyć na pociąg musisz wstać o szóstej rano. Następnie wsiądziecie w samochód i pojedziecie na peron. Zasypiasz od razu i masz bardzo dziwny sen. Widzisz w nim tego świra i własną mamę. On chodzi nerwowo po pokoju a ona siedzi skulona w fotelu.
-Przepraszam.- szepcze kobieta.
-Czemu jej nie wyjaśniłaś? Czy ty w ogóle jej coś powiedziałaś?
Był wściekły. Jad w jego głosie sprawiał, że nawet ty kuliłaś się z irracjonalnego strachu. Twoja mama milczy a ty zastanawiasz się co twoja mama w wersji sennej miała ci wyjaśnić.
-Omal jej nie zgwałciłem.
Twoja rodzicielka podnosi głowę a w jej oczach błyszczy strach.
-Jak ona się czuje?
-Wymazałem jej to wspomnienie.- przyznał po chwili.- Jednak to nie zmienia faktu, że JA pamiętam.
Twojej mamie najwyraźniej ulżyło.
-Gdyby wiedziała co oznacza przyjęcie Krwawego Kryształu....
-Przyjęła go?- twoja matka była zdumiona.
-Uznała go za niezwykle piękny prezent. A skoro go dostała to nie widziała sensu by go wyrzucać.
Nagle budzisz się. Ten sen był taki prawdziwy. Dziwisz się, że twoja głowa była w stanie coś takiego wymyślić. Chcesz go opowiedzieć matce. Wręcz czujesz potrzebę pójścia do jej gabinetu. Jednak nie za bardzo chce ci się wstać. Jest dopiero druga nad ranem więc masz jeszcze cztery godziny snu.

Co robisz:
a) wstajesz
b) śpisz dalej

Kolorowy Świat: Odp: b) śpisz dalej

Chciałaś wstać ale olbrzymie ziewnięcie zmieniło twoją decyzję. Patrzysz na zegar. Te cztery godziny sny są niezwykle kuszące. Kładziesz się i od razu zasypiasz. W śnie idziesz jakimś korytarzem. Ściany są białe porośnięte okwieconymi pnączami. W dłoni trzymasz różdżkę ale nie masz pojęcia po co ci ona tutaj. Miejsce wydaje ci się spokojne. Pod stopami czujesz trawę a na twarzy delikatny wiosenny wietrzyk. Mimo woli uśmiechasz się. Podchodzisz do bramy nad którą wisi drewniana tabliczka z napisem "Wybierz dobrze". Nie wiesz o co może chodzić ale idziesz dalej. Przecież ten korytarz gdzieś musi prowadzić. W końcu zatrzymujesz się. No cóż, przynajmniej wiesz o jaki wybór chodzi. Przed tobą rozdroże. Dwa korytarze, oba ciągną się chyba w nieskończoność. Bluszcz uciekł z prawego korytarza z resztą ,tak samo i trawa. Zieleń zastąpiły białe ściany i drewniana podłoga. Lewy natomiast zarósł całkowicie. Trawa i pnącza. No cóż pozostaje wybrać. Wtedy dostrzegasz tabliczki, których wcześniej być nie mogło. Obie wiszą nad drzwiami i obie są srebrne. Ta nad prawymi głosi "Rozum" a nad lewymi "Serce". Po chwili na twoich oczach pojawiła się złota tabliczka ze srebrnym napisem "Czym się pokierujesz?".

Którędy idziesz:
a) korytarzem rozumu
b) korytarzem serca

Kolorowy Świat: Odp: a) korytarzem rozumu

Przez chwilę zastanawiasz się o co może chodzić z tymi alegoriami ale w końcu wybierasz korytarz rozumu. Może to nawiązanie do prawdy? Masz taką szczerą nadzieję, bo może tam dowiesz się czego ten palant od ciebie chce. Gdy tylko wkraczasz do korytarza słyszysz głośny trzask i nastaje ciemność.
-Lumos Maxima.
Gdy magiczne światło zapala się idziesz dalej. Ściany są monotonnie białe choć co jakiś czas przewija się jakiś obraz. Przyglądasz się namalowanym postaciom ale po chwili zauważasz, że tak naprawdę przedstawiają tych samych ludzi w różnych sytuacjach. Czyli na jednym była twoja rodzina, na drugim przyjaciele a na trzecim z zaskoczeniem rozpoznałaś swojego prześladowcę. Nie patrzyłaś na obrazy z rodziną i twoją bandą, większość tych sytuacji była ci znana. Z zaskoczeniem i współczuciem zauważasz, że obrazy z nim nie są w najmilszych sytuacjach. Pogrzeb, przy szpitalnym łóżku, na wojnie, w kostnicy, na miejscach przestępstw, w tle pożarów. Zawsze był tam ktoś płaczący. To niemożliwe by tyle przeszedł. Przy jednym z obrazów zatrzymujesz się. Jest na mim twoja matka z nieprzytomnym ojcem na ramionach. Patrzy na niego błagalnie. Ten z kolei patrzy na nich bez żadnych emocji. Idziesz dalej ale po kilkunastu obrazach natrafiasz na ścianę. Wisi na niej obraz dość sporych rozmiarów. Przedstawia on tego typa i twoją mamę z twojego poprzedniego snu. Nagle obraz ożywa a światło z gabinetu wpada na korytarz. Chłopak kontynuuje swój nerwowy spacer po pomieszczeniu a twoja rodzicielka siedzi skruszona w fotelu.
-Łamiesz obietnicę.- powiedział.- Wiesz jakie są konsekwencje.
-Wiem.- odszepnęła twoja matka.
-To czemu nic jej nie wyjaśniłaś?
Kobieta milczy.
-Dobrze wiesz, że mogłem ją zabrać już dawno ale prosiłaś bym dał ci się z nią pożegnać. Zgodziłem się a ty i tak nic jej nie powiedziałaś. Miałaś dużo czasu.
-To było trudne.
-Im później tym trudniej. Ale sama jesteś sobie winna.
Zwiesiła głowę.
-Dobrze wiesz, że ona należy do mnie. Obiecałaś mi ją.- warknął.
Budzisz się siadając gwałtownie na łóżku. To nie był zbyt przyjemny sen. Wzdychasz i spoglądasz na zegar. 5:48. W sumie można by już wstać i wziąć prysznic. Wstajesz i robisz to. Gdy wychodzisz z łazienki bierzesz swoje walizki i chowasz je do kufra. Dopiero wtedy czujesz, że naprawdę jedziesz do szkoły. Idziesz na śniadanie do kuchni. Po zjedzonym posiłku wsiedliście do samochodu i ruszyliście. Czujesz, że nie możesz tam jechać. Z każdym przejechanym kilometrem serce waliło ci coraz szybciej a żołądek podchodził do gardła. W końcu nie wytrzymujesz i prosisz by ojciec zatrzymał samochód. Wysiadasz z niego i biegniesz do krzaków. Wymiotujesz. Czujesz czyjąś dłoń na ramieniu. To twój prześladowca. Chcesz wstać ale on powstrzymuje cię. Jest śmiertelnie poważny.
-Musisz iść ze mną.- szepcze.
-Nic nie muszę.- odpowiadasz.
-Twoja mama złożyła mi pewną przysięgę, chcesz by poniosła konsekwencje?
Serce zamiera ci.
-Jakie?
-Śmierć całej rodziny. Oprócz ciebie i jej. Ale ciebie i tak zabiorę więc zostanie sama. Będzie długo cierpieć.
Zamierasz. Umrze cała twoja rodzina, ciebie weźmie a mama będzie cierpieć. Słyszysz głos rodzicielki.
-Wszystko w porządku?
-Tak ale trochę mi tu zejdzie.
-Nie śpieszymy się. Ten pociąg poczeka.
Mężczyzna wpatruje się w ciebie a ty masz ochotę uciec. Wtedy jednak twoja rodzina ucierpi.

Co robisz:
a) idziesz z mężczyzną
b) uciekasz od niego


Kolorowy Świat: Odp: b) uciekasz od niego

Po chwili wyrywasz mu się i biegniesz do samochodu. Wsiadasz do auta i prosisz byście już jechali. Dalej jesteście w drodze na peron. Oddychasz z ulgą gdy patrzysz jak oddalacie się od tego miejsca. Opierasz głowę i zamykasz oczy. Po chwili zasypiasz. Masz naprawdę poroniony sen. Początek był nawet fajny. Leżysz w wielkim łóżku i patrzysz przez okno. Widzisz góry, las, błękitne niebo i białe chmury. Układasz się wygodniej. I w tym momencie całkiem przyjemny sen zmienia się w jakąś chorą scenę.
-Jak się spało?- słyszysz za sobą.
Nie musisz się odwracać by zobaczyć kto to ale robisz to by prosto w twarz powiedzieć mu co o nim myślisz.
-Możesz zostawić mnie w spokoju.- warczysz.
Ale gdy zauważasz, że on leży obok doznajesz szoku. Nie wiesz jaka była twoja mina we śnie ale na pewno nie oddawała twoich uczuć.
-Nie mogło być aż tak źle. Starałem się nie sprawić ci bólu.
Wzdychasz.
-Ta, starałeś się. Oj starałeś.
-Chciałem by twoja pierwsza noc we wspólnym łóżku była wyjątkowa. Jeśli coś było nie tak...
-W ogóle nie chciałam by to się wydarzyło.- mówisz a we własnym głosie słyszysz ból.
-Dobrze wiesz, że to musiało nastąpić. Przypieczętowanie twojego wyboru...
- Wiem, wiem, wiem. Inaczej nie przyjęto by tego za wypełnienie obietnicy.
-Przepraszam.- powiedział.
-Ty to wmyśliłeś?
-Nie.- powiedział zaskoczony tym pytaniem.
-Więc nie masz za co. A teraz siedź cicho bym przez chwilę mogła zapomnieć o tym wszystkim.
-Wiem, że to cię nie pocieszy ale...
Czujesz, że ktoś tobą potrząsł. Budzisz się. To twoja mama. Pakujecie wszystko na wózek i idziecie do przejścia na peron. Są tam prawie wszyscy.
-Gdzie Edd?
-Spóźni się.
Gdy pół godziny później pociąg wraz ze wszystkimi rusza odczuwasz ulgę. Kupujecie coś słodkiego i zastanawiacie się co będziecie robić. Padły różne pomysły. Zwiedzanie lasu, przeszukanie zamku, pikniki na boisku, latanie na miotłach wokół szkoły. Gdy dojeżdżacie na miejsce idziecie wypakować ubrania. Szkoła jest dziwnie pusta. Resztę dnia spędzacie włócząc się po korytarzach. Gdy nadeszła kolacja niespodziewanie dostajesz list. Otwierasz go i czytasz. Lecz po chwili staje się to trudne gdyż w oczach pojawiają ci się łzy. Gdy rodzice wrócili do domu było po 16 ale twój brat jeszcze nie wstał. Rodzice weszli do jego pokoju ale okazało się, że Kenny'emu się pogorszyło. Szybko wezwano lekarza ale on przybył za późno. Chłopiec zmarł mając zaledwie 7 lat. Wychodzisz do pokoju i zamierasz. Stoi w nim on. Wpadasz we wściekłość. Podbiegasz do niego i zaczynasz uderzać w niego pięściami. To nie żadna magia więc na to nie jest odporny. Chwyta twoje nadgarstki i zamyka cię w uścisku. Szarpiesz się ale po chwili ból straty zwycięża gniew i zaczynasz szlochać.
-To twoja wina.- szepczesz.- Wszystko przez ciebie. Nienawidzę cię.
-To da się odwrócić. Wszystko będzie jak dawniej. Nawet mnie nie będziesz pamiętać. Wystarczy, że...
-Nie kłam.
-Mówię poważnie. Twoje życie znów będzie normalne. Błagam, uwierz mi.
-A niby co miałabym zrobić, debilu?- kpisz z niego.
On jednak bierze to pytanie na poważnie.
-Pocałować mnie.
Ogarnia cię wściekłość. Odpychasz go i patrzysz na niego z obrzydzeniem.
-Jak śmiesz tak perfidnie wykorzystywać sytuację!- krzyczysz.- Jesteś po prostu żałosnym...
Nie dokańczasz bo chłopak po prostu wpija ci się w usta i zaczyna cię całować. Walisz go z całych sił gdy nagle dzieje się coś dziwnego. Ziemia usuwa ci się spod nóg a przed oczami pojawia się czerń. Jedyne co zostaje to on ale nie na długo. Gdy otwierasz oczy z zaskoczeniem wpatrujesz się w swój sufit. Lecz po chwili uświadamiasz sobie, że nie ma się czemu dziwić. Przecież są wakacje. Powoli wstajesz i nie możesz sobie przypomnieć co ci się śniło. Wzruszasz ramionami i wstajesz. Jutro przyjedzie twój brat. Ubierasz się i idziesz na spotkanie z przyjaciółmi. Zabiera ci to cały dzień. Wracasz do domu i bierzesz prysznic. Przez cały dzień zauważyłaś coś dziwnego. Gdy byłaś sama dotykałaś własnych ust, właściwie właśnie się na tym przyłapałaś. Nie jest to dla ciebie zrozumiałe ale nie przejmujesz się tym i po chwili kończysz prysznic. Kładziesz się i zasypiasz. Gdy budzisz się następnego ranka. Jest już południe gdy mama wraca z Kenny'm. Mały od razu chciał się bawić. Od mamy dowiadujesz się, że jest już dużo lepiej. Ponoć znalazł się nawet dawca szpiku. Jutro wszystko będzie wiadomo.

Kilka dni później.

Siedzisz w szpitalu. Chciałaś poznać człowieka który oddał twojemu bratu szpik. Widzisz jak podchodzi do ciebie jakiś chłopak.
-To ty dałeś szpik mojemu bratu?- pytasz.
Kiwa głową i siada obok.
-Dziękuję.
-Nie ma za co.- powiedział jakimś dziwnym głosem
Wydaje ci się niemożliwe by był on ściśnięty przez emocje. Gdy przyglądasz mu się dokładniej widzisz w nim coś znajomego.
-Czy my się wcześniej nie widzieliśmy?
-Nie.
Nie wiesz dlaczego ale czujesz, że chcesz coś zrobić. To pragnienie jest tak silne, że poddajesz się i mówisz.
-Nie obrazisz się jeśli coś zrobię?
-Nie. Możesz zrobić wszystko co chcesz.
Bierzesz głęboki wdech i całujesz go. Gdy on to odwzajemnia czujesz jakby już wcześniej to robił. Po chwili, godzinie albo wieczności chłopak odsuwa cię. Czujesz się urażona ale on mocno cię przytula. Po jakiś pięciu godzinach rozmowy wracasz do domu.

Już nigdy więcej go nie spotkałaś. Twój brak powrócił do pełni zdrowia.

Koniec, dzięki za grę.

BoneZoo: odp: d) idziesz do kuchni po patelnię by przywalić nią żartownisiowi

-Ludzie myślą, że nie możemy chodzić za dnia. Mylą się a ty wkrótce się...
Czujesz jak twoja irytacja rośnie. Wstajesz a dziwny głos urywa swą wypowiedź. Kierujesz się do kuchni, gdyż nie zamierzasz puścić takich żartów płazem.
-Dokąd idziesz?
Ignorujesz jednak dowcipnisia i idziesz dalej. Gdy tylko docierasz do celu zapalasz światło i chwytasz ze zlewu patelnię. Teraz cieszysz się że zapomniałaś schować ją do szafki.
-I co z tym zrobisz?- kpi tajemnicza osoba.- Nie widzisz, że za późno trochę na gotowanie?
-Chodź to się przekonasz.
W drzwiach kuchni pojawia się osoba może dwa- trzy lata starsza. Albo pięć. Chłopak ma nienormalnie ciemna oczy, ciemną cerę i białe włosy.
-No podejdź dziadziu.
Uniósł jedną brew ale zrobił to co powiedziałaś. Gdy był w odległości kilku kroków zamachnęłaś się i wymierzyłaś cios trzymaną przez ciebie patelnią. Niestety on zdążył zrobić unik. Nie poddajesz się jednak i dalej nacierasz na niego z swoją prowizoryczną bronią. Twoja frustracja rośnie z każdym jego unikiem. Nagle chłopak znajduje się tuż przed tobą i przytrzymuje twoje dłonie nad głową, przyciskając cię do ściany.
-I co teraz?
Mrużysz oczy a jego twarz przybliża się do twojej. Niespodziewanie wpadasz na genialny pomysł ale musisz poczekać. Gdy dzielą cię od niego centymetry puszczasz patelnię która spada prosto na jego głowę. Intruz odsuwa się od ciebie i chwyta się za głowę.
-Musiałaś?- pyta ze skargą w głosie.
Prychasz.
-Oczywiście bo...- podchodzisz.- ja...- przybliżasz swoją twarz do jego.- nie całuję się z obcymi.- i z całej siły kopiesz go w nogę
Zwija się a ty cofasz się kilka kroków.
-A teraz stąd odejdź.
Chłopak prostuje się nagle jakby porażony piorunem co bardzo by ci się podobało.
-Powiedziałaś, że nie całujesz się z obcymi.
-Uszy się myje a nie trzepie o wannę.- mówisz z irytacją.
-A jeśli mnie poznasz?- pyta jakby nie usłyszał tego co przed chwilą powiedziałaś.- Czy wtedy?
Czujesz jak płoną ci policzki. Z gniewu. Nienawidzisz jak ktoś wykorzystuje twoje słowa przeciw tobie.
-Pomyślmy...- udajesz, że się zastanawiasz.- dla ciebie zrobię wyjątek więc.... nigdy w życiu!- kończysz krzycząc.
Ten z kolei dziwnie się uśmiecha i podchodzi. Chcesz się cofnąć ale wiesz, że pokazałabyś tym swoją słabość. Prostujesz się więc. Chwyta twoją dłoń a ty żałujesz, że nie masz już swej wiernej patelni. Unosi ją a ty marzysz o tym by trzymać w drugiej ręce coś ciężkiego. Chowa coś w twojej dłoni i nie odrywając wzroku od twoich oczu całuje twój nadgarstek i rozpływa się w powietrzu. Przez chwilę patrzysz skołowana w puste miejsce a potem ogarnia cię wściekłość. Jak ten zadufany w sobie idiota śmiał?! Otwierasz rękę by przyjrzeć się przedmiotowi który ci wcisnął. Pewnie jest tak paskudny jak jego charakter. Mylisz się jest to biała kulka, może perła, wielkości paznokcia u kciuka. Ze względu na zawiść do darczyńcy masz ochotę ją wyrzucić ale jest, co z trudem przyznajesz, piękna. I ciepła. Może by ją tak zachować i wykorzystać do ogrzewania dłoni w zimę?

Co robisz:
a) wyrzucasz
b) zatrzymujesz

Bone Zoo: odp: a) wyrzucasz

Po chwili przypominasz sobie zachowanie tego idioty i już wiesz co z tym zrobić. Otwierasz okno i wyrzucasz kulkę. Uśmiechasz się pod nosem, zamykasz okno i nalewasz sobie szklankę soku. Wracasz do łóżka i stawiasz szklankę na stoliku. Gdy następnego dnia budzisz się prawie zapomniałaś o tym co się stało. Ubierasz się i wychodzisz do szkoły. Siedzisz spokojnie w ławce gdy do klasy weszła nauczycielka.
-Chciałabym wam przedstawić nowego ucznia. Nazywa się Christopher Winleo. Mam nadzieję, że go zaakceptujecie.
Do klasy wkracza on a ty omal nie spadasz z krzesła. Co on tu robi?! Nauczycielka sadza go obok ciebie. Mimo iż przez całą lekcję pyta się o imię, samopoczucie i inne drobiazgi ty ignorujesz go. Gdy zadzwonił dzwonek szybko wstajesz z zamiarem pójścia na następną lekcję ale on zatrzymuje cię.
-Czego?- warknęłaś.
-Chciałem tylko byś się odezwała.
Zmrużyłaś oczy i ruszyłaś dalej. Twoja irytacja wzrosła gdy podbiegł do ciebie. Traktujesz go jak powietrze. Wyprzedza cię i zmusza do zatrzymania.
-Co znowu?
-Proszę nie ignoruj mnie.
-Niby czemu?
-Bo... bo... chciałem być mnie oprowadziła po szkole.- prosi.
-Musisz znaleźć kogoś innego.- warknęłaś.
-Ja nie chcę kogoś innego, błagam cię.
-Czemu ja?
Szybko cię pocałował. Odsuwasz się o kilka kroków.
-Dlatego. Tylko dlatego.

Co robisz:
a) walisz go pięścią w pierś i wrzeszczysz na niego.
b) policzkujesz
c) popychasz i odchodzisz
d) walisz go torbą
e) (wybierz co robisz)

Bone Zoo: odp: e) (wybierz co robisz) wyciągasz z kieszeni widelec w dźgasz go w dłoń

Tego już dość. Szybkim ruchem wyciągasz widelec którego zamierzałaś użyć w stołówce. Tamte szybko się łamią. Dźgnęłaś go ale on nie krzyknął tylko skrzywił się i cię puścił cię.
-Co tu się dzieje?- słyszysz głos dyrektora.
Niech to, wpadłaś. Dyrektor to grubszy i posiwiały mężczyzna. Bardzo poważny i nigdy nie odpuszcza jeśli widzi, że ktoś coś przeskrobał. Znając go zadzwoni do rodziców, da ci karę, zawiesi w prawach ucznia i będziesz w szkole zostawać po lekcjach.
-Czemu dźgnęłaś tego ucznia?
-Nie zrobiła tego.- powiedział szybko odzywa się chłopak.
Dyrektor spojrzał na niego zaskoczony.
-Chłopcze widziałem co zrobiła. Nie jestem ślepy.
-Przewidziało się panu.
To trochę go zdenerwowało.
-Słucham?
-Nie widział pan tego.- Christopher mówi dziwnym tonem na tobie kręci się w głowie.- Przyszedł pan spytać o czym tak dyskutujemy zawzięcie.
Przez chwilę dyrektor patrzy na niego skołowany ale później otrząsa się.
-O czym wy tak dyskutujecie?
-O szkole.- powiedział chłopak.
Dyrektor pokiwał głową i odszedł. Spoglądasz na chłopaka oszołomiona. Nie wiesz jak to zrobił ale dyrektor uwierzył jemu a nie własnym oczom.
-Jak ty to zrobiłeś?
Uśmiechnął się tajemniczo.
-Sztuka perswazji. To proste.
-Ta jasne. Wiesz co? Nie obchodzi mnie to. Po prostu zejdź mi z oczu.
-Dobrze. Uważaj na siebie.
Odszedł a ty uśmiechnęłaś się pod nosem. Po lekcjach zaczepia cię ktoś. Nie jest to jednak pan Winleo. To James Godyego, szkolny rozrabiaka. Chodzi ubrany na czarno i jest... no cóż zniewalający.
-Hej.- mówi a ty czujesz jak serce bije ci szybciej.
-Cześć.- słyszałaś jak głos lekko ci drży co powoduje, że czujesz się zażenowana.
Jednak chyba o to mu chodziło.
-Zauważyłem, że chodzisz do domu pieszo a to całkiem daleko. Może cię podwieźć?
Chłopak chwyta jeden z kosmyków twoich włosów i owija je sobie wokół palców.
-Ja...
-Więc?
Za jego plecami dostrzegasz Winleo. Kręci głową, jest przerażony.

Co robisz?
a) zgadzasz się na podwózkę
b) odmawiasz

Bone Zoo: odp: a) zgadzasz się na podwózkę

Z powrotem patrzysz na chłopaka przed tobą i uśmiechasz się.
-Oczywiście.
Chłopak przyciąga cię do siebie i prowadzi na parking. Czujesz na sobie spojrzenia mijanych osób. No tak, James ma przecież złą sławę. Jeśli w jednym zdaniu pada mroczny, przystojny i pociągający to już wiadomo, że mowa o nim. Zatrzymaliście się przed czarnym jak smoła motocyklem. Chłopak wyjął drugi kask i podał ci go. Zakładasz go ale masz problem z zapięciem go. Wyręcza cię chłopak, muskając przy okazji twoją szyję. Czujesz, że się czerwienisz ale na szczęście kask zasłania twoją twarz. Siada na pojazd i pomaga tobie. Zakłada kask i odpala maszynę.
-Trzymaj się mnie mocno.
Przytulasz się do jego pleców a chłopak rusza. Czujesz, że przyśpiesza. Teraz po prostu jesteś wtulona w jego plecy. Zakręt za zakrętem, wszystko wokół miga. Zjeżdżacie na drogę wiodącą przez las. Żołądek podchodzi ci do gardła gdy czujesz, jak motor podskakuje a po chwili wpada w poślizg. Motocykl uderza w coś a ty spadasz z niego i toczysz się w nieznanym kierunku. Gdy otwierasz oczy jest ciemno a przed sobą widzisz Christophera Winleo.
-Co się stało?- mówisz słabym głosem.
Czujesz ostry ból w nodze i ręce. Nie możesz jasno myśleć czy się ruszać.
-Miałaś wypadek. Nie ruszaj się.
-Co... z... Jamesem.
Jego twarz tężeje.
-Ma kilka złamanych żeber i jest nie przytomny ale żyje.
Przypomina ci się, że on prosił byś nie wsiadała na motocykl.
-Wiedziałeś...
-Przeczuwałem.
-Czemu nic nie zrobiłeś? Przecież nie jesteś człowiekiem.
-Nie pozwoliłaś mi ingerować w swoje życie.
Marszczysz czoło.
-Kiedy?
Pokazuje przedmiot który wyrzuciłaś.
-Tacy jak ja dają to tym, do których coś czują. Każdy znaczy co innego. Ten oznacza, że oferuję ci swoją pomoc jak i całego siebie. Ten kryształ będzie na ciebie czekał. Kiedy mnie zawołasz przyjdę, zawsze.
Jesteś skołowana ale chłopak nie daje ci czasu na przemyślenia.
-Niedługo przyjedzie pomoc. Muszę iść... kocham cię.
Zniknął a ty tracisz przytomność.

Dwa tygodnie później

Wyszłaś ze szpitala wczoraj ale postanowiłaś, że pójdziesz dziś do szkoły. Twój chłopak też tam będzie. Ta, chłopak. Został nim James, po tym wypadu. Jesteście już tydzień razem. Zaskoczyło cię jego zachowanie. Wydawało ci się, że będzie zły, że będzie cię obwiniał, że zmieni twoje życie w koszmar. Ale nie, on się przejął. Martwił się. Gdy weszłaś do klasy zauważyłaś, że James opiera się się o twoją ławkę. Uśmiechasz się i podchodzisz do niego. Całujecie się gdy ktoś obok odchrząkuje. Podskakujesz i widzisz, że to Christopher. Siada na swoim miejscu. Zachowuje się jak cień człowieka. Po chwili do klasy wchodzi nauczyciel ale James nie wychodzi mimo iż ma teraz inną lekcję. Nauczyciel tylko wzdycha a lekcja się rozpoczyna. Chłopak siada na parapecie, obok ciebie. Lekcja mija a on cały czas bawi się twoimi włosami. Po lekcji chłopak podaje ci  czarne pudełeczko.
-To dla ciebie.
-Ja... ja nie wiem co powiedzieć. Dziękuję.
-Otwórz.
W środku jest wisiorek. Złoty koszyczek w kształcie łezki był delikatny. W środku była mała czarna perełka, wielkości paznokcia kciuka. Coś ci przypomniała, ale nie miałaś pojęcia co dokładnie.
-Ty na prawdę mi to dajesz?
-Jeśli to przyjmiesz.

Co robisz:
a) przyjmujesz prezent
b) oddajesz go.

M.: odp: g) masz jakieś inne moce i wstajesz by zrobić porządek z tym co gada w środku nocy (moce: latanie, niewidzialność, czytanie w myślach)

-Ludzie myślą, że nie możemy chodzić za dnia. Niestety ty przekonasz się, że się mylą.
Czujesz jak osoba mówiąca pochyla się nad tobą. Nie wiesz co robić, więc po prostu stajesz się niewidzialna i czmychasz z łóżka. Stajesz w jego nogach i widzisz osobę. Jest to chłopak. Gdy to sobie uświadamiasz twoje policzki robią się czerwone.
Uciekła, przeze mnie.- słyszysz myśl intruza.
Wyciąga coś z kieszeni a w jego głowie pojawia się obraz śpiącej ciebie. Podchodzisz ostrożnie by zobaczyć co trzyma. Jest to mała kulka, szara. Niespodziewanie chłopak dotyka jej i wtedy widzisz jak jego krew barwi kulkę na niebiesko. Czujesz na sobie spojrzenie chłopaka i podnosisz głowę. Rzeczywiście patrzy na ciebie. Niech to, przez obserwowanie tego co robi zapomniałaś utrzymywać niewidzialność. Chcesz szybko naprawić ten błąd ale on chwyta twoją dłoń.
-Proszę, nie. Ja tylko... chciałem ci to dać.- tłumaczy a w jego głosie słychać błaganie.
Wyciąga dłoń z kulką przed siebie.
-Czemu nie zrobiła się czerwona?- pytasz.
Patrzy na ciebie zdezorientowany.
-Powinna zrobić się czerwona.- tłumaczysz.- No wiesz, bo krew jest czerwona...
-Y... tu chodzi o intencje...i- miota się.
Zaglądasz w jego myśli.
Biała- symbol czystości, ofiarowanie komuś siebie- chyba wie o twoim darze bo zaczął recytować w myślach znaczenia kolorów.
Czarna- symbol mroku, złe intencje
Czerwona- symbol krwi, oddanie komuś swojego ciała i przyjęcie tego samego w zamian
Brązowa- symbol natury, chęć pomocy w razie choroby
Pomarańczowa- oddanie komuś swego życia
Żółta- jak słońce, chęć chronienia kogoś
Zielona- kolor uspokajający, chęć chronienia kogoś ale bez ujawniania się
Fioletowa- pragnienie zabrania tego kogoś ze sobą, bycie z kimś
Niebieska-... to... oznacza to... że... cię lubię
-Więc mnie lubisz?
Pokiwał głową. Jesteś zaskoczona ale bardziej zdziwiona. Koleś cię nawet nie zna. Ba, ty go nie znasz. W ogóle czemu wdałaś się w tą rozmowę. No dobra, to było bardziej czytanie w myślach niż zwykła pogawędka ale się zalicza do rozmowy. Podsumowując, koleś cię lubi. Całe szczęście ta kulka nie jest czarna czy czerwona. Musisz do toalety. Nie znasz kolesia. Zaraz nie wytrzymasz. Może być niebezpieczny. Przestań myśleć i pędź do kibelka, idiotko!
-Zaraz wracam.
Sprintem rzucasz się do drzwi a potem do łazienki. Gdy załatwiłaś już swoje potrzeby i umyłaś ręce, wracasz do pokoju i z zaskoczeniem stwierdzasz, że jesteś sama. Lampka a biurku jest włączona. Podchodzisz i widzisz tą kulkę. Wyciągasz dłoń by jej dotknąć ale zatrzymujesz ją w połowie drogi. Czy powinnaś? Bierzesz ołówek obracasz za pomocą niego okrągły przedmiot. Nie ma na nim żadnych śladów krwi. Dziwne.

Co robisz:
a) bierzesz kulkę do ręki i zatrzymujesz
b) wyrzucasz ją przez okno trzymając ją przez chusteczkę

Bone Zoo: odp: a) przyjmujesz prezent

Posyłasz mu ciepły uśmiech.
-Oczywiście, że tak.- po czym smutniejesz.- Ale ja nie mam nic dla ciebie.
-To nie istotne. Pomóc ci go zapiąć?
Zgadzasz się a James Wyjmuje z pudełka wisiorek i zakłada ci go po czym całuje cię w szyję. Z krzesła obok gwałtownie się ktoś zrywa i szybko wychodzi z klasy. Zapomniałaś, że przecież obok siedział Winleo. Wzruszasz ramionami choć trochę jest ci go żal. Dawniej ty też zaznałaś nieodwzajemnionej miłości więc wiesz co czuje.
-Za dwa dni organizuję imprezę, chcesz wpaść?
-Dużo będzie osób?
-Niewiele.
Zgadzasz się.

Dzień imprezy, wieczór.

James ma za chwilę po ciebie przyjechać. Właśnie malujesz usta błyszczykiem, gdy ktoś dzwoni do drzwi. Lecz w nich nie stoi twój chłopak tylko Christopher.
-Nie możesz iść na tą imprezę.
Wściekasz się.
-A to niby czemu?
-On chce cię skrzywdzić.- tłumaczy.
-A ty niby nie? Czemu za mną łazisz?
-Po pierwsze nie chcę cię skrzywdzić. A po drugie, znasz. Kocham się.
-To zwykłe prześladowanie, wiesz?
-Proszę wysłuchaj mnie.
-Nie mam zamiaru. Żegnam.- i zatrzaskujesz mu drzwi przed nosem.
Pięć minut później przyjeżdża po ciebie James. Gdy zatrzymujecie się pod jego domem jest w nim dziwnie cicho. Wchodzicie do środka. Są tu dwie kanapy, stolik, fotel, szafka, kilka par drzwi, komoda i tylko jedna osoba. Chłopak siedzi w kącie z pokaźnym zapasem alkoholu. W jednej dłoni trzyma butelkę a w drugiej zdjęcie. Pije prosto z butelki, patrzy na zdjęcie, pije i patrzy, pije i patrzy. Wygląda to żałośnie.
-On tak długo?- pytasz.
-Od lipca.
-Ale co mu się stało?
-Dziewczyna. W skrócie? Miał z matką układ, ta nie powiedziała nic córce, on po nią przyszedł i trochę się działo. Skończyło się tak, że wymazał jej siebie z pamięci, oddał szpik jej bratu i odszedł. A teraz tak siedzi. Czasem mówi do tego zdjęcia.
-A skąd on je ma.
-Pstryknąłem z ukrycia.
Spoglądasz na niego ale James tylko wzrusza ramionami. Ledwie docierają do ciebie słowa pijanego chłopaka. Jedyne co rozróżniasz z pijackiego bełkotu to "słoneczko" i "aniołek". Chcesz do niego podejść ale chłopak zatrzymuje cię.
-W każdej dziewczynie widzi ją. Chodź, napijesz się czegoś.
Chłopak prowadzi cię do komody a sam stając plecami do ciebie przygotowuje ci coś. Po chwili odwraca się i podaje ci kolorowy napój.

Co robisz:
a) pijesz
b) odmawiasz

M.: odp: a) bierzesz kulkę do ręki i zatrzymujesz

Po chwili wahania bierzesz ją do ręki. Jej powierzchnia jest idealnie gładka. Oglądasz ją jeszcze przez chwilę a potem chowasz do kieszeni jeansów. Gasisz lampkę i kładziesz się spać. Gdy następnego ranka budzisz się spoglądasz na zegar i z trwogą zauważasz która godzina. Niech to! Znów zapomniałaś nastawić budzika. Szybko ubierasz uniform z kawiarni i pędzisz do łazienki. Po załatwieniu porannej toalety pędzisz po schodach na złamanie karku.
-Pa mamo, pa tato!- krzyczysz przebiegając przez kuchnię łapiąc w biegu bułkę z koszyka.
Do kawiarni wpadasz za pięć siódma. Wchodzisz za zaplecze i przygotowujesz się do kolejnego dnia letniej pracy. Lubisz to miejsce, tylko mili ludzie tu chodzą. Dziś stajesz za kasą. Praca do południa mija jak co dzień. Gdy o 14:00 wychodzisz przed wejściem widzisz jego.
-Hej.- mówi pogodnie.
-Cześć.- mówisz nie mając pojęcia jak inaczej zareagować.
Podszedł do ciebie i objął cię jedną ręką. Zaskoczyło cię jego pewne zachowanie. Poprzednio był... jakiś taki inny niż teraz.
-Przejdziemy się?- zaproponował.
Czujesz na sobie jego spojrzenie ale starasz się patrzeć przed siebie. Nie wiesz jaka będzie jego mina ale nie chcesz się przekonywać.
-Możemy.
Chłopak całuje cię w skroń. Zaskoczona przystajesz i patrzysz na niego.
-A to za co?- pytasz podejrzliwym tonem.
Znowu cię pocałował.
-Za to, że się zgodziłaś.
-No okej, spacerujemy, jest ładna pogoda i wszystko fajnie ale nie przedstawiłeś się.
-Nie?
Wygląda na zaskoczonego przystaje i odwraca  cię przodem do siebie. Patrzy na ciebie w oczekiwaniu na potwierdzenie lub zaprzeczenie. Kręcisz głową a on wali się w czoło.
-Wybacz, jestem Alex.
Wyciąga dłoń a ty ją chwytasz.
-A ja...- zaczynasz
-Wiem jak się nazywasz.- przerywa ci z uśmiechem.
Patrzysz na niego skołowana. Po chwili na jego twarzy pojawia się niepewność. Spogląda ci w oczy jakby szukał w nich czegoś.
-Muszę ci wiele wytłumaczyć ale nie wiem gdzie będzie lepiej.- wzdycha.- Zdecyduj, pójdziemy do ciebie czy do mnie?

Gdzie idziecie:
a) do niego
b) do ciebie

Bone Zoo: odp: a) pijesz

-Dzięki.
Bierzesz napój i pijesz. Jest nawet niezły. Chłopak prowadzi cię do kanapy. Powoli sączysz napój i spoglądasz na pijącego chłopaka. Ten patrzy na ciebie po czym wzdycha, kręci głową i znów zaczyna mówić do zdjęcia.
-Szkoda mi go.- mówisz i wtedy zauważasz coś dziwnego.
Twój głos stał się słabszy a po chwili kręci ci się w głowie. Opierasz się o kanapę i zamykasz oczy.
-Co... się dzieje?
-Nic.- James szepcze ci do ucha.- Teraz po prostu zacznie się zabawa.
Ostatnim co słyszysz to jego śmiech.
Gdy się budzisz próbujesz przetrzeć oczy ale z zaskoczeniem zauważasz, że nie możesz ruszyć ręką. Ani drugą ręką czy nogami. Otwierasz oczy i zauważasz, że jesteś przywiązana do jakiegoś stołu czy innego podobnego mebla.
-James. Gdzie jesteś?
-Tutaj.
Pojawia się nad twoją jego twarz. Uśmiecha się ale to nie jest przyjazny czy czuły uśmiech. Serce podchodzi ci do gardła.
-Co ty robisz? Co tu się dzieje?
-Za chwilę zacznie się prawdziwa zabawa. Szkoda, że ty tego nie docenisz.
Zniknął ci z oczu ale po chwili pojawia się znów. Ze skalpelem w ręku.
-Gotowa?
Znowu gdzieś poszedł a ty po chwili czujesz jak rozrywa nogawkę. Nie chcesz myśleć o tym co zamierza zrobić. Lecz po chwili czujesz jak zimne ostrze przecina ci skórę na łydce. Krzyczysz. Dźwięk wyważanych drzwi powoduje, że chłopak przerywa swą czynność.
-Wracaj do picia.- warczy do przybyłego.
-Chciałbym ale mój anioł byłby na mnie zły. Robiłaby mi wyrzuty, że pozwoliłem by ktoś cierpiał.
Po chwili rozlega się dziwny dźwięk. Jakby coś uderzyło o jakiś coś innego. Dopiero po chwili rozpoznajesz odgłosy walki. Twój wybawca krzyknął.
-Ojej.- powiedział ze śmiechem.- Nie chciałem- to powiedział z ironią.- cię aż tak zranić.
Warknięcie drugiej strony. Po chwili nad tobą pojawia się twarz Christophera.
-Za chwilę cię stąd uwolnię, muszę tylko coś załatwić.
-Zabierz dziewczynę.- charczy tamten.- Ja się zajmę tym gnojem.
-Ale twoja...
-Ja nie mam nic do stracenia. Idź już! Zabierz ją stąd.
Chris odpina cię a po chwili podnosi i wynosi z budynku. Idziecie przez las a ty uspokajasz się. Łzy zaczynają płynąć po twoich policzkach. Było tak blisko. Niestety ta myśl jest za wczesna.
-Myślisz, że tak po prostu ją wyniesiesz?
-Tak.- mówi Chris do Jamesa.
Chłopak kładzie cię. Siadasz.
-Uciekaj.
Po chwili odwraca się. W tym samym czasie James rzuca się na niego. Wszystko dzieje się za szybko. Jednak po chwili odskakują od siebie i widzisz, że obaj już są poranieni. Niestety to nie James wygląda gorzej tylko Christopher. Spogląda na ciebie kątem oka.
-Uciekaj, proszę. Kochanie.
To cię cuci. Mimo bólu wstajesz i zaczynasz oddalać się. Nie wiesz gdzie iść, więc po prostu idziesz przed siebie. Opierasz się o kolejne drzewa ale masz coraz większe przeczucie, że idziesz w złym kierunku. Nie chcesz się jednak cofać. Już lepsze jest zgubienie się niż trafienie na niego znowu. Na Jamesa. Po jakimś czasie masz dość noga daje ci się we znaki. Siadasz. Strach dogonił cię. Co się stało z tym chłopakiem? Czy Christopher wygra? A jeśli nie? James go nie zabije, prawda? On tylko ci pomógł, Noga boli coraz bardziej. Każdy szmer powoduje, że podskakujesz przerażona. Przypominasz sobie, że Winleo powiedział, że przyjdzie gdy go zawołasz. Wahasz się, jeśli Christopher nie żyje to On cię usłyszy. Jednak chcesz by ktoś tu przyszedł, by ktoś tu był. By ktoś ci pomógł. A myśl, że wystarczy zawołać jest bardzo kusząca.

Co robisz:
a) wołasz
b) milczysz


Kolorowy Świat:

Chcesz kontynuować?
Tak
Nie


M.: odp: b) do ciebie

Przez chwilę zastanawiasz się. 
-Idziemy do mnie. Przynajmniej niczego nie wykręcisz.
To był chyba dla niego cios.
-Nie mogę uwierzyć, że podejrzewasz mnie o takie rzeczy.
-No chodź. Mniej marudzenia więcej ruszania się.
Otrząsnął się i ruszył za tobą. Po chwili dochodzicie do twojego domu.
-Hej, to taki jeden z pracy mamy coś ważnego do zrobienia.
Z salonu wychyla się mama. Przygląda się mu i kwa głową.
-Zrobić wam coś do jedzenia?- zapytała a ty wzdychasz w duchu.
Nie odczepi się nawet na pięć minut a ty chcesz dowiedzieć się jak najwięcej. Jeśli odmówisz to będzie wpadać pod byle pretekstem. Niby wybór jest ale tak naprawdę go nie ma.
-Nie trzeba, proszę pani. Mamy dużo do roboty i jedyne o co prosimy to odrobina spokoju.
Rodzicielka przez chwilę patrzy na niego skołowana a po chwili uśmiecha się.
-To pędźcie na górę, nie będę wam przeszkadzać.
Jesteś zaskoczona. Kiwasz głową i szybko idziecie do twojego pokoju. Tam zamykasz drzwi i patrzysz na Alexa podejrzliwie. 
-Jak to zrobiłeś?
-Umie się wpływać na decyzję innych.
-Czy kiedykolwiek wpłynąłeś na mnie?
-Prędzej skoczyłbym do urwiska. 
-Okej, to mów to co chciałeś.
Znów jego pewność siebie poszła z dymem. Zaczął powoli tłumaczyć kim jest. Powoli bo co chwilę urywał i jąkał się. Wzdychasz tak to potrwa ze sto lat. Wstajesz a on przerywa. Obserwuje jak siadasz obok i chwytasz go za rękę.
-Czy w tym co masz mi powiedzieć są jakieś trupy?
-Nie.- mówi zaskoczony.
-Morderstwa?
-Nie.
-Gwałty?
-Mowy nie ma!
-Porwania?
-Nie.
-Katowanie?
-Nigdy.
-Krzywdzenie mojej rodziny?
-Boże uchowaj.
-Krzywdzenie mnie?
-Nigdy bym czegoś takiego nie zrobił. Boisz się mnie?
-Nie boję ale ty chyba boisz się mnie.
Tym stwierdzeniem go zaskoczyłaś. 
-Nie boję się ciebie.
-Więc skoro w tym co chcesz mi powiedzieć nie ma nic strasznego. Nikomu przez to nie stanie się krzywda to czemu nie możesz tego powiedzieć na spokojnie?
Spuścił głowę.
-Nie wiem jak zareagujesz.
-Jeśli nic nie zrozumiem to nijak zareaguję a ty będziesz musiał mówić jeszcze raz.
Westchnął, ścisnął delikatnie twoją dłoń i zaczął od początku. Tym razem zrozumiałaś wszystko. Dawno temu w pewnej wiosce pojawiły się dziwne istoty i zaczęły zmieniać jej mieszkańców. Jednak nie były one złe. W tym samym czasie w owej wsi zalęgła się zaraza, która szybko zabijała swoje ofiary. Obcy dawali mieszkańcom lek, który zmieniał ich ciała czyniąc ich odpornymi na choroby. Wkrótce okazało się, że dwie osoby z wioski nie mogą razem mieć dzieci. Umierało wtedy albo dziecko albo matka razem z nim. Nagle do wioski przybył wędrowiec i został tu dla pewnej dziewczyny. Oboje wiedzieli czym grozi próba posiadania potomka ale chcieli spróbować. Dziwnym trafem udało się. Wtedy wszyscy zrozumieli, że dwoje zmienionych nie może mieć dzieci ale para mieszana to już inna sprawa. Ta zasada zaczęła blaknąć ilekroć krew się mieszała więc dziś to nie obowiązuje. Jednak wciąż mają zdolności. Tworzenie kamieni, wmawianie posłuszeństwa innym, wyczulone zmysły, większa siła, umiejętność tworzenia różnych substancji. Lecz coś się również pojawiło. Teraz potomkowie mieszkańców muszą szukać tej jedynej osoby. Tylko z nią będą szczęśliwi. Patrzysz na niego przez chwilę.
-Ja jestem dla ciebie tą osobą?- pytasz zmieszana.
Pokiwał głową.

Co robisz:


Ty decydujesz


Kolorowy Świat: WRACA DO GRY

W nocy budzi cię dość mocny zapach alkoholu. Czujesz, że ktoś trzyma cię na kolanach i kołysze tobą. 
-Moja malutka gwiazdko.- szepcze ktoś nad twoją głową.- Moje kochanie. Pewnie widzimy się ostatni raz. Szkoda, że mnie nie słyszysz. Pewnie wciąż głęboko śpisz. Przypomnij sobie.
Nagle wszystko wraca jak w migawce. Zrywasz się z miejsca i patrzysz na niego. Dlaczego wcześniej go nie pamiętałaś. To pewnie jego wina! On musiał ci coś zrobić by... zauważasz ciemną plamę na jego szyi. Ostrożnie dotknęłaś tego. On nie drgnął. Czujesz pod palcami coś lepkiego i ciepłego. Przesiąka przez chustę niedokładnie przewiązaną na szyi. Po chwili dociera do ciebie iż to krew! Szybko bierzesz różdżkę.
-Przecież jestem odporny na...
Nie dajesz mu dokończyć.
-Rennervate.
Szyja cała. Chłopak przez chwilę patrzy na ciebie w zaskoczeniu. Po chwili wstaje. Nie widzisz dokładnie jego twarzy. Powoli zbliża się do ciebie.
-Odejdź.
-Odejdę ale musisz mi na coś pozwolić. 
-Na co? Z resztą nieważne, masz odejść teraz.
Pojawił się tuż przed tobą i przyciągnął cię do siebie. 
-Chcę cię tylko objąć. Tylko tyle. Jedno miłe wspomnienie. 
Nie wiesz co robić. Walczą w tobie dwa odruchy. Jeden mówi odepchnij go. Drugi, wzięty chyba znikąd, podpowiadał różne głupie romantyczne wizje. 

Którego głosu słuchasz:
a) pierwszego
b) drugiego

M.: odp: podchodzisz do niego i delikatnie całujesz


Już chcesz coś powiedzieć ale chłopak wstaje, łapie się za głowę i zaczyna nerwowo przechadzać się po pokoju.

-Przepraszam. Nic nie musisz. Proszę nie czuj się odpowiedzialna za to co ja...
W tym momencie wstajesz i podchodzisz do niego on znowu zamilkł. Podchodzisz bliżej, wspinasz się na palce i składasz delikatny pocałunek na jego ustach. Czujesz jak płoną ci policzki. Odwracasz wzrok ale jeszcze dostrzegasz zaskoczoną minę chłopaka. Po chwili jednak unosi delikatnie twoją twarz tak byś spojrzała mu w oczy. Jest w nich czułość. Przybliża swoją twarz do twojej. Wstrzymujesz oddech. A gdy myślisz, że chłopak za chwilę cię pocałuje on delikatnie całuje twoje czoło. 

Co czujesz:

a) ulgę
b) zawstydzenie
c) zaskoczenie
d) smutek
e) rozczarowanie

I co robisz:
a) odsuwasz się
b) odwracasz wzrok
c) spoglądasz na niego smutno
d) z żalem mówisz "Myślałam, że mnie pocałujesz"
e) całujesz go

Kolorowy Świat: Odp: b) drugiego

Po chwili jednak przypominasz sobie o człowieku w szpitalu, o tym którego pocałowałaś. Nie to nie może być on. Jest jeden sposób by się o tym przekonać. Pierwszy głos krzyczy byś tego nie robiła. Drugi natomiast skanduje: "Zrób to! Zrób to! Zrób to!". Pierwszy głos się wścieknie., przeszło ci przez myśl. Wspinasz się na palce i całujesz go. Przez chwilę jest zaskoczony, jednak już po chwili unosi cię i oddaje pocałunek. Jedną ręką obejmujesz jego szyję a drugą zaciskasz na jego ramieniu. Czujesz jakby porwała się fala. Nie wiesz czego. Wiesz tylko, że bardzo ci się to podoba. Nie wiesz ile minęło czasu więc gdy chłopak odsuwa cię od siebie zauważasz dwie rzecz, które się zaskakują. Pierwszą jest to, że wciąż jest noc. Drugą to, że czujesz się urażona tym co zrobił. Spoglądasz w jego oczy i widzisz w nich ten specyficzny rodzaj głodu. Uraza zmienia się w szacunek. Każdy na jego miejscu zrobiłby co innego. Po chwili on zamyka oczy a gdy je otwiera widzisz w nich opanowanie. Wyraźnie bije się z myślami. Zaczyna spacerować po pokoju. W końcu zatrzymuje się i spogląda na ciebie.
-To zabrzmi egoistycznie ale czy mogę zostać w twoim życiu?

Co odpowiadasz:
a) tak
b) nie

Kolorowy Świat: odp: a) tak

-Ta, jasne. Czemu nie?
W mgnieniu oka chłopak znajduje się przed tobą, unosi cię i okręca wokół własnej osi. Próbujesz zachować ciszę ale i tak wyrywa ci się krótki chichot.
-Przestań.- szepczesz.
Postawił cię na ziemi. Teraz czas rozwiązać trapiącą kwestię.
-Czemu śmierdzisz alkoholem i czemu byłeś ranny?
Przez chwilę trwa milczenie. Cierpliwie czekasz na to co powie. Z biegiem czasu wydaje ci się, że on ma dużo wolnego czasu. Coś za dużo. Wzdychasz.
-Streszczaj się nie chcę się...
-Tu zestarzeć.- dokańcza za ciebie.- Wiem. No więc bycie pijanym tak jakby trochę pomaga...
-Topiłeś smutki?
-Tęsknotę. Ponoć gadałem wtedy od rzeczy. A jeśli chodzi o to co mi się stało to szczerze nie pamiętam.
Czujesz, że kręci ale nie to trapi cię najbardziej.
-Czy ty wciąż jesteś pijany?- pytasz.
-Tak.
-Ile wypiłeś?
-Całkiem sporo.
Przyglądasz się mu. Rzeczywiście jest trochę zapuszczony. Nie chodzi o jego wygląd, to w ogóle się nie zmieniło. Masz na myśli zapach i worki pod oczami. Odwracasz go i wpychasz do łazienki. Zamykasz za nim drzwi i chowasz się. Dzięki temu rodzina pomyśli, że bierzesz długi prysznic choć tak na prawdę w domu jest tylko Kenny a on raczej się nie obudzi. Tak na prawdę nie chcesz widzieć chłopaka tak jak go Bóg stworzył. Po jakiejś chwili słyszysz, że zakręcił wodę. Wyszedł.
-Jeśli o to chodzi, to tak. Mam na sobie ubrania.
Wychodzisz ze swojej kryjówki,spoglądasz na niego i odwracasz się.
-O co chodzi? Przecież mam ubranie.- mówi zdziwiony.
-Zapomniałeś o jakiejś górze. Koszuli czy co tam miałeś.
-Była brudna a teraz się suszy.- tłumaczy ci.
Przeklinasz się w myślach. Nie chodzi o to, że był brzydki. Tak byłoby o wiele lepiej. Ale niestety. Proponujesz mu spanie na kanapie i prosisz by wyjął sobie z szafy jakiś koc.
-Już.
Spoglądasz na niego a on wciąż się czymś nie okrył. Odwracasz się ponownie. To naprawdę trudne powstrzymać się od gapienia się na niego. Słyszysz, że zbliża się do ciebie.
-A więc o to chodzi.- powiedział.
Jest już naprawdę blisko. Czujesz jak podnosi twoją dłoń i kładzie ją sobie na piesi. Czujesz jak policzki robią ci się czerwone. Po chwili chłopak przyciąga cię do siebie i obejmuje.
-To nic złego. Widzisz? Nie gryzę.
-Ha ha ha.- jesteś bardzo nerwowa.
-Posłuchaj.
Przykłada twoje ucho do własnej klatki piersiowej. Słyszysz głośne dudnienie serca. Mimo przyśpieszonego tępa jest ono równe i miarowe. Po paru chwilach wracasz do rzeczywistości i odsuwasz się do niego. Jest zaskoczony.
-Lepiej idź spać zanim dopadnie cię kac.- mówisz z troską.
On uśmiecha się delikatnie.
-Kac morderca nie ma serca.
Całuje cię w czubek głowy. I idzie do kanapy. Pozwalasz sobie przez chwilę popatrzeć na jego plecy potem układasz się spać. Następnego ranka czujesz przyjemny zapach który sprawia, że chcesz sprawdzić co jest jego źródłem. Schodzisz do na parter a w połowie drogi do kuchni słyszysz głos swojego brata.
-Mnóstwo!
Śmiech chłopaka.
-A ile to dokładnie?
-10.
-O. To bardzo dużo. Jesteś pewien, że zdołasz zjeść aż tyle?
-Tak.
Po cichu wchodzisz do kuchni i zatrzymujesz się w progu. Widzisz jak on stoi smażąc naleśniki a Kenny patrzy na to uradowany.

Co robisz:

Wybierz sama


M.: Odp: a) ulga oraz d) z żalem mówisz "Myślałam, że mnie pocałujesz"

Odczuwasz ulgę. Nie wiesz jak miałabyś wtedy zareagować. Denerwuje cię myśl, że mógłby to zrobić. Skórcza ci się żołądek w jakimś dziwnym uczuciu. Oddychasz głęboko.
-Myślałam, że mnie pocałujesz.- w twoim głosie pobrzmiewa żal.
Zaskoczyło cię to. Niepewnie spoglądasz na niego. Jest zaskoczony ale po chwili ciepło się uśmiecha.
-Mogę ci zadać pytanie?
Kiwasz głową.
-Czy mogę cię pocałować?

Co odpowiadasz:
a) tak
b) nie wiesz
c) nie

M.. Odp.: a ) tak

Uśmiechasz się do niego
-Tak.
Chłopak nie czeka na nic więcej tylko całuje cię. Czujesz jak każdy twój mięsień przenika fala ciepła. Obejmujesz jego szyję i wplatasz palce w jego włosy. Alex mruknął w zadowoleniu i przyciągnął cię mocniej do siebie. Uśmiechasz się. Gdy się od siebie odsuwacie macie problem z oddychaniem. Śmiejesz się.
-Nigdy nie myślałem, że będę tak blisko ciebie.- powiedział.
-A widzisz.- powiedziałaś ze śmiechem po czym uspokoiłaś się.- Lubię cię.
-Tak bardzo jak ja ciebie?
-A jak bardzo ty lubisz mnie?- pytasz przekornie.
On jednak bierze to pytanie na poważnie.
-Kocham cię.
Zamyka oczy i uśmiecha się.
-Wreszcie potrafię ci to powiedzieć.- otwiera oczy.- A ty?

Co odpowiadasz:
a) nie
b) raczej nie
c) nie wiem
d) chyba tak
e) tak


Kolorowy Świat.: Odp: ty wybierz [bez słowa wchodzę do kuchni-nie zauważają mnie-jak jeden naleśnik jest gotowy to go biorę, jem i wychodzę ciągle niezauważona-wychodzę z kuchni, idę się ubrać i ponownie schodzę na dół -tym razem idę do drzwi frontowych (nadal nie zauważona i ciągle będę) wychodzę, idę do sklepu, kupuję dużo sosu toffi i wracam do domu- już zauważona, nie przejmując się niczym wchodzę do kuchni i zaczynam jeść naleśniki z sosem toffi a po chwili zaczynam się śmiać]

Uśmiechasz się pod nosem.
-Poszukaj jakiegoś soku, dobrze?
-Dobra.
Chłopiec biegnie do lodówki i zaczyna szukać. Zauważasz naleśniki na stole podchodzisz po cichu i bierzesz jednego. Jedząc go myślisz o tym czego ci brakuje. Sos toffi! Wracasz do swojego pokoju i przebierasz się. Idziesz do drzwi, ubierasz się i schodzisz na dół. Gdy wychodzisz chce ci się śmiać bo ani brat ani on nie zauważyli. Mijasz wielu ludzi którzy dokądś się śpieszą. Cieszysz się, że ty nie musisz, jeszcze trwają wakacje. Gdy kupiłaś siedem 200 ml pojemniki z sosem uśmiechnięta wracasz do domu. Wchodzisz do domu, zdejmujesz buty i wchodzisz do kuchni. On ma właśnie nalać do szklanki sok. Widzisz, że obok niego stoi taca z naleśnikami na talerzu, kwiatkiem w wazoniku i różnymi dodatkami do dania. Bierzesz jednego naleśnika z tego talerza i polewasz sosem. Spoglądasz na nich jak patrzą na ciebie zaskoczeni ale nie wytrzymujesz długo. Śmiejesz się i nie możesz przestać. Pomaga ci jednak gdy chłopak całuje cię w policzek. Uśmiechasz się do niego i kończysz naleśnika. Już chcesz wziąć następnego gdy nagle chłopak podnosi cię.
-Miałem pewien pomysł i go wypełnię. Chodź Kenny, pomożesz mi.
-Jasne!- krzyknął młody.
-I ty przeciw mnie?!
On zanosi cię do pokoju, kładzie na łóżku i okrywa kołdrą. Prosi twojego brata by przypilnował byś nie ruszała się z łóżka. Młodu położył ci się na brzuchu.
-Dobrze, że lekki jesteś.- mruknęłaś do niego.
Po chwili on woła Kenny'ego by ten zszedł z ciebie i wyszedł. Gdy tylko twój brat opuścił pokój wszedł on z tacą i postawił ją obok ciebie. Uśmiechasz się i kręcisz głową.
-Jesteś uparty, wiesz?
-Wiem.
Wzdycha wydaje się, że ma ci coś ważnego do powiedzenia i najwyraźniej nic dobrego. Spogląda ci w oczy szukając czegoś sama nie wiesz czego.
-Wciąż jesteś mi obiecana.
-Słucham?- myślisz że się przesłyszałaś.
-Teraz pragnę naprawę niewiele. Chcę byś była obok. 
Trochę ci ulżyło. Jednak nadal nie jesteś pewna. W tym momencie wyciągnął z kieszeni znaną ci czerwoną kulkę. Jednak była ona mniejsza i w otoczce. Nie wierzysz własnym oczom. Chłopak klęka przed tobą. Już nie wiesz na co patrzeć na pierścionek czy na jego twarz.
-Zostaniesz moją żoną?

Co odpowiadasz:
a) nie
b) to chyba za wcześnie
c) muszę się spytać rodziców chyba, że ze ślubem poczekasz do mojej pełnoletności
d) czemu nie
e) tak
f) wymyśl


M.. odp: e) tak

Uśmiechasz się do niego łagodnie i wymawiasz jedno proste słowo.
-Tak.
Alex ponownie cię całuje. Czujesz się jak w bajce. Tylko, że ta miała jeden bardzo ważny plus. Była twoja. Po dwóch tygodniach zaczynasz coś zauważać. Chłopak czasami rozmawia z jakąś dziewczyną. Wyglądają na przyjaciół. Parę razy chciałaś do niego podejść ale dziwnie nadmierna radość dziewczyny powoduje, że nie masz odwagi. Ona wydaje się idealnie do niego pasować. Ma długie jasne włosy. Chłopak często je mierzwi. Patrzysz na swoje. Pewnie nie są idealne ale nigdy nie miałaś z nimi problemów. Niestety on nigdy tak nie zrobił. Na pocieszenie masz jednak fakt, że całowaliście się już wiele razy. A oni się tylko przytulają. Nawet pięciu minut ze sobą nie spędzają. A ty i Alex wychodzicie na pikniki, do kina i w wiele innych miejsc. Wiesz, że to brzmi żałośnie ale potrzebujesz przekonać samą siebie. Pewnego razu siedzicie w parku. Kolejny piknik. Głaszczesz głowę chłopaka spoczywającą na twoich kolanach a on trzyma twoją drugą dłoń przy ustach, całując delikatnie. Przeszło ci przez myśl by zapytać o tę dziewczynę. Nie wiesz jednak czy psuć tą chwilę czy lepiej zaczekać.

Co robisz:
a) pytasz
b) nie pytasz


Kolorowy Świat odp: f) wymyśl (gapie się jak wół na wymalowane wrota (albo babka od polaka kiedy dostanę piątkę) i nic nie mówię. To milczenie trwa cały dzień- absolutne bezwzględne milczenie. do wszystkich. Gościu próbuje mnie zagadać uzyskać odpowiedź wieczorem mówi mi że się poddaje a ja mówię że tak- że ze ślubem- ale nie chce białej bezy tylko taką do kostek delikatną w kolorze słońca-że sukienkę )


Nie możesz niczego powiedzieć. Emocje działają jak korek, który blokuje twoje odruchy. Czujesz się jakby odebrano ci kontakt ze światem. Czy on mówi poważnie? Nie jesteś za młoda? Znacie się tak krótko czy to dobra decyzja? Czy powinnaś? Wcześniej chciał tylko twojego ciała. A teraz? Czy chce wziąć z tobą ślub tylko po to by cię dostać? Nie, nie może być aż taki zły. Choć wciąż nie wiesz jak ma na imię. Nieważne, dowiesz się na ślubie. Hm... wyjść za kogoś tylko po to by poznać jego imię... wydaje się to trochę dziwne. Nie ważne. Teraz trzeba się zastanowić czy powiedzieć tak czy nie. Oczywiście cały czas jesteś świadoma, że ktoś czegoś od ciebie chce. Czujesz nawet, że pewne czynności wykonujesz bezwiednie. Jak robot czy inny złom. Gdy czujesz zmęczenie twoje ciało wykonało to co powinno przed snem. siadasz na łóżku a twoja dłoń czegoś szuka.

-Kochanie.- słyszysz jego zachrypnięty głos.- Jeśli to dla ciebie za dużo to nie musisz...
-Nie chce białej bezy.- mówisz przerywając mu, wciąż masz problem z połączeniem mózgu z ustami więc pewnie dlatego mówisz to co myślisz.
-Słucham?
-Takie mi się nie podobają. Wolę delikatną suknię do kostek w kolorze zachodzącego słońca.
-Czyli zgadzasz się?- pyta przejęty.
Patrzysz na niego zaskoczona. Myślałaś, że wie. Niech to. Cały dzień trzymałaś go w niepewności. 
-Tak.- mówisz jakby to było oczywiste.
W jego oczach widać czułość. Pocałował cię i pchnął delikatnie na łóżko. Wtedy przypominasz sobie, że co jakiś czas zapominasz o piżamie i idziesz do pokoju się ubrać. I właśnie po to weszłaś do pokoju i właśnie piżamy twoja dłoń szukała. Podsumowując? Przeszłaś przednim w stroju Ewy. Siedziałaś przy nim w tym stroju a teraz chłopak leży na tobie całując cię w niedwuznaczny sposób. Jedna jego dłoń znajduje się na twojej piersi a druga trzyma twoje kolano ugięte tuż obok własnego biodra. Temperatura skacze. Jest ci gorąco a sercu jest nagle za ciasno. Jeśli czegoś nie zrobisz nie będzie odwrotu. Pytanie nie brzmi czy się boisz. Pytanie brzmi: czy jesteś gotowa oddać mu to czego nie będziesz mogła odzyskać. Siebie, twoje ciało, twoją niewinność (od autorki. nie chciałam pisać dziewictwo bo by mi przez przypadek wyszło dziedzictwo i wtedy by było).

Czy czujesz się gotowa?

a) nigdy nie będziesz gotowa
b) nie
c) jeszcze nie
d) nie jesteś pewna
e) chyba
f) może
g) tak
h) oczywiście



32 komentarze:

  1. Ja się pobawię :3 Moja odpowiedź : A <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co dalej? Jeśli w ogóle chcesz się dalej w to bawić.

      Usuń
  2. Ja też się bawię!!
    F- a co czarownicą jestem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A- zachowam taki bajer a co.
      Dostałam to mam. Jak by co to później będę się martwić

      Usuń
    2. a) jak by nie patrześ serce tylko pompuje krew, to rozum odpowiada za uczucia wyższe.

      Usuń
    3. Ha ha. Rozwaliłam gościa. Przeszłam tę zabawę! Zapłaciłam kartą w biedronce!

      p.s. mode zagrać jeszcze raz?
      p.s.2 do you wanna build a snowman?

      Usuń
    4. TAK!!! Wracam do gry!!

      Usuń
    5. jo. może. nudno nie będzie-a

      Usuń
    6. bez słowa wchodzę do kuchni- nie zauważają mnie- jak jeden naleśnik jest gotowy to go biorę jem i wychodzą- cięgle niezauważona- wychodzę z kuchni idę się ubrać i ponownie schodzę na dół- tym razem idę do drzwi frontowych( nadal nie zauważone i ciągle będę) wychodzą idę do sklepu kupuje dużo sosu toffi i wracam do dom- już zauważona nie przejmując się niczym wchodzę do kuchni i zaczynam jeść naleśniki z sosem toffi i po chwili zaczynam się śmiać.---a co niech się zdziwią :)

      Usuń
    7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    8. heeeeeeeeeeeeeeeeeeeee????!!!!!!! f) gapie się jak wół na wymalowane wrota (albo babka od polaka kiedy dostanę piątkę) i nic nie mówię. To milczenie trwa cały dzień- absolutne bezwzględne milczenie. do wszystkich. Gościu próbuje mnie zagadać uzyskać odpowiedź wieczorem mówi mi że się poddaje a ja mówię że tak- że ze ślubem- ale nie chce białej bezy tylko taką do kostek delikatną w kolorze słońca-że sukienkę

      Usuń
    9. P.S. ta sukienka w kolorze zachodzącego słońca

      Usuń