poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 7 czyli 'Nieproszony gość" oraz "Aniołów coraz więcej"

Z szokiem zauważyłam demona. Tego demona. Uśmiechnął się ale w tym uśmiechu nie było śladu wesołości. Zamknął drzwi ale ich nie zakluczył.
-Tęskniłaś?- zapytał.
-Spadaj do piekła, Canines.
-Wolałbym James.
-A ja wolałabym byś spadał.
Uniósł brew pytająco podszedł wolnym krokiem. Cofnęłam się.
-Boisz się? Wybacz ale wtedy mnie poniosło. A jak będziesz grzeczna to tamto się nie powtórzy.
-Nie będę na twojej łasce.- warknęłam.
Przyciągnął mnie do siebie a ja uderzyłam go, po czym kopnęłam. Przewrócił się ale pociągnął mnie za sobą. Po chwili znalazłam się pod nim. Zadałam mu kolejne kopnięcie. Unieruchomił moją głowę i zaczął się nade mną nachylać. Przełknęłam głośno ślinę.
-Oj malutka, trzeba było być posłuszną.
Nagle ktoś go odciąga i odrzuca. W tym momencie widzę Rafaela z rozprostowanymi białymi skrzydłami. Otaczała go jasna aura, biała, że aż bolało. James leżał koło otwartych drzwi i zasłaniał ręką oczy. Usiadłam. Anioł, bo nim był Rafael postąpił o krok. Demon spojrzał na mnie po czym ulotnił się. Jak w zwolnionym tempie chłopak odwrócił się podszedł i klęknął obok mnie. Czas znów ruszył normalnie.
-Nic ci nie jest?
-Wszystko w porządku.
Odsunęłam się od niego. Jeżeli by mnie dotknął dowiedziałby się kim a raczej czym jestem. Choć nie byłam tego w stu procentach pewna. Może tak jest tylko przy dwóch przeciwnych rasach. Raz już przecież mnie dotknął. Uśmiechnął się smutno.
-Jesteś aniołem?- udawałam głupią.
Skrzywił się i pokiwał głową.
-Nie chcę cię skrzywdzić. Ja... nie wszyscy są… no wiesz.
-Zamknij drzwi.
-Słucham?- on głupiego nie udawał.
-Ktoś zauważy.- wskazałam na jego skrzydła.
Schował je a mnie było troszeczkę łatwiej. Patrzenie na zdrowe skrzydła innego anioła gdy własne są w opłakanym stanie jest bolesne. Wstałam i usiadłam na najbliższym krześle. Chłopak poszedł za mną i kucnął przede mną. Przez dłuższą chwilę nie patrzyłam na niego. Ujął moją dłoń a ja znów poczułam coś dziwnego. Jednak zwaliłam to na fakt iż on jest aniołem. Choć on też powinien coś poczuć. Wciąż patrzył na mnie a jego twarz nie zdradzała, żeby coś go zaskoczyło.
-Jak się czujesz?- spytał.
-Lepiej.
Ucałował moją dłoń. Wyrwałam ją ale on nie wyglądał na zmieszanego czy coś w tym stylu.
-Zrobię ci herbaty.
-Nie musisz.- mruknęłam i znów odwróciłam wzrok.
-Ale chcę.- uśmiechnął się.
Przewróciłam oczami i westchnęłam. Wyszedł z pokoju a ja poszłam do sypialni i położyłam się. Nie rozłożyłam skrzydeł bo trochę bałam się reakcji anioła. Nas jest mało i nie wiem co by zrobił. Może szukał sobie anielicy. Nie chciałam by zaczął jakoś, no nie wiem. Robić coś bym ,jako kobieta z jego gatunku, była z nim. Zamknęłam oczy i przewróciłam się na bok. Nie miałam bladego pojęcia co robić. Wiedziałam jedno,  powinnam odwdzięczyć się jakoś chłopakowi. Gdybym tego nie zrobiła pewnie nic by się nie stało ale poczułabym się z tym źle. Nie wiem czemu. Może dlatego, że mamy ten sam sekret. Nie zauważyłam, kiedy wszedł.
-Herbata.
Postawił ją na stoliku i usiadł obok. Siedzieliśmy w ciszy. Po jakimś czasie poczułam jak przykrywa mnie kocem. Od razu się podniosłam co sprawiło, że moją twarz dzieliły centymetry od jego. Nie potrafiłam się ruszyć czy choćby nawet mrugnąć. On też się nie ruszał. Spojrzał na moje usta a potem pocałował mnie w czoło. Przeszedł mnie dreszcz.
-Odpocznij.- powiedział po czym wyszedł.

Przez chwilę nie mogłam się ruszyć. Następnie opadłam na łóżko i zaczęłam rozmyślać nad tym co się ze mną dzieje. Chyba jestem chora. Zamknęłam oczy i spróbowałam zasnąć. Po chwili, udało się.

1 komentarz:

  1. Coś tak czułam, że Rafael jest aniołem. To imię i czyny, iście anielskie. Kurcze krótkie te rozdziały, ale chociaż na chwilę zapomniałam o rzeczywistości :) Czekam na więcej i życzę weny.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń