Z
szokiem zauważyłam demona. Tego demona. Uśmiechnął się ale w tym uśmiechu nie
było śladu wesołości. Zamknął drzwi ale ich nie zakluczył.
-Tęskniłaś?-
zapytał.
-Spadaj
do piekła, Canines.
-Wolałbym
James.
-A
ja wolałabym byś spadał.
Uniósł
brew pytająco podszedł wolnym krokiem. Cofnęłam się.
-Boisz
się? Wybacz ale wtedy mnie poniosło. A jak będziesz grzeczna to tamto się nie
powtórzy.
-Nie
będę na twojej łasce.- warknęłam.
Przyciągnął
mnie do siebie a ja uderzyłam go, po czym kopnęłam. Przewrócił się ale
pociągnął mnie za sobą. Po chwili znalazłam się pod nim. Zadałam mu kolejne
kopnięcie. Unieruchomił moją głowę i zaczął się nade mną nachylać. Przełknęłam głośno
ślinę.
-Oj
malutka, trzeba było być posłuszną.
Nagle
ktoś go odciąga i odrzuca. W tym momencie widzę Rafaela z rozprostowanymi białymi
skrzydłami. Otaczała go jasna aura, biała, że aż bolało. James leżał koło
otwartych drzwi i zasłaniał ręką oczy. Usiadłam. Anioł, bo nim był Rafael
postąpił o krok. Demon spojrzał na mnie po czym ulotnił się. Jak w zwolnionym
tempie chłopak odwrócił się podszedł i klęknął obok mnie. Czas znów ruszył
normalnie.
-Nic
ci nie jest?
-Wszystko
w porządku.
Odsunęłam
się od niego. Jeżeli by mnie dotknął dowiedziałby się kim a raczej czym jestem.
Choć nie byłam tego w stu procentach pewna. Może tak jest tylko przy dwóch
przeciwnych rasach. Raz już przecież mnie dotknął. Uśmiechnął się smutno.
-Jesteś
aniołem?- udawałam głupią.
Skrzywił
się i pokiwał głową.
-Nie
chcę cię skrzywdzić. Ja... nie wszyscy są… no wiesz.
-Zamknij
drzwi.
-Słucham?-
on głupiego nie udawał.
-Ktoś
zauważy.- wskazałam na jego skrzydła.
Schował
je a mnie było troszeczkę łatwiej. Patrzenie na zdrowe skrzydła innego anioła
gdy własne są w opłakanym stanie jest bolesne. Wstałam i usiadłam na
najbliższym krześle. Chłopak poszedł za mną i kucnął przede mną. Przez dłuższą
chwilę nie patrzyłam na niego. Ujął moją dłoń a ja znów poczułam coś dziwnego.
Jednak zwaliłam to na fakt iż on jest aniołem. Choć on też powinien coś poczuć.
Wciąż patrzył na mnie a jego twarz nie zdradzała, żeby coś go zaskoczyło.
-Jak
się czujesz?- spytał.
-Lepiej.
Ucałował
moją dłoń. Wyrwałam ją ale on nie wyglądał na zmieszanego czy coś w tym stylu.
-Zrobię
ci herbaty.
-Nie
musisz.- mruknęłam i znów odwróciłam wzrok.
-Ale
chcę.- uśmiechnął się.
Przewróciłam
oczami i westchnęłam. Wyszedł z pokoju a ja poszłam do sypialni i położyłam
się. Nie rozłożyłam skrzydeł bo trochę bałam się reakcji anioła. Nas jest mało
i nie wiem co by zrobił. Może szukał sobie anielicy. Nie chciałam by zaczął
jakoś, no nie wiem. Robić coś bym ,jako kobieta z jego gatunku, była z nim.
Zamknęłam oczy i przewróciłam się na bok. Nie miałam bladego pojęcia co robić.
Wiedziałam jedno, powinnam odwdzięczyć
się jakoś chłopakowi. Gdybym tego nie zrobiła pewnie nic by się nie stało ale
poczułabym się z tym źle. Nie wiem czemu. Może dlatego, że mamy ten sam sekret.
Nie zauważyłam, kiedy wszedł.
-Herbata.
Postawił
ją na stoliku i usiadł obok. Siedzieliśmy w ciszy. Po jakimś czasie poczułam
jak przykrywa mnie kocem. Od razu się podniosłam co sprawiło, że moją twarz
dzieliły centymetry od jego. Nie potrafiłam się ruszyć czy choćby nawet mrugnąć.
On też się nie ruszał. Spojrzał na moje usta a potem pocałował mnie w czoło. Przeszedł
mnie dreszcz.
-Odpocznij.-
powiedział po czym wyszedł.
Przez
chwilę nie mogłam się ruszyć. Następnie opadłam na łóżko i zaczęłam rozmyślać
nad tym co się ze mną dzieje. Chyba jestem chora. Zamknęłam oczy i spróbowałam
zasnąć. Po chwili, udało się.
Coś tak czułam, że Rafael jest aniołem. To imię i czyny, iście anielskie. Kurcze krótkie te rozdziały, ale chociaż na chwilę zapomniałam o rzeczywistości :) Czekam na więcej i życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam