-Co
z nim?!- usłyszałam krzyk Rebecci.
-Jest
nieprzytomny!
Mój
głos był strasznie piskliwy. Sprawdziłam czy oddycha i ostrożnie położyłam jego
głowę na kolanach.
-Proszę
obudź się. Nie zostawiaj mnie tu samej, błagam. Potrzebuję cię. Proszę, to nie
jest śmieszne.
Wciąż
nie otwierał oczu a jego skóra była taka chłodna. Poczułam wodę na policzkach.
Nie chcę, żeby on umarł. Nagle pojawił się dziwny blask. Odwróciłam się w tamtą
stronę. Byli tam dwaj aniołowie. Jeden od razu zajął się Caninesem. Drugi
podszedł do nas.
-Co
mu się stało?
-Ten…
go trafił… czymś…
Pokiwał
głową.
-Kim
jesteś?
-Ja
mam na imię Gabriel a on Michael.
-Jesteście
archaniołami?
Pokiwał
głową.
-Zabierzemy
go tam gdzie wyzdrowieje.
Ostatni
raz pogłaskałam Rafaela po głowie.
-Przepraszamy
za spóźnienie. A Barbachiel i Jehudiel nie przyjdą. Mają coś do załatwienia na
innym kontynencie. Z resztą jak skończymy mamy im pomóc.
-Uwolnijcie
ludzi.- powiedział Michael.- Tego już ktoś załatwił.
Gabriel
odwrócił się. Nie tylko on, nowo przybyła dwójka również.
-Czym?-
spytał jeden z nich.
-Tym.-
Michael podniósł stworzoną przeze mnie pałkę.
-Trochę
kiepska robota.- stwierdził jeden z tamtej dwójki.
-Dopiero
dziś się tego nauczyłam.- burknęłam.
-Dobra
koniec gadania. Bierzmy się do roboty.
Dwaj podlecieli uwolnić
Connorsa i rudą Rebeccę. Michael przerzucił sobie demona przez ramię a Gabriel
ostrożnie podniósł Rafaela. Patrzyłam jak odlatują po czym wstałam i pomogłam
Rebecce i chłopakowi. W połowie drogi Connors ocknął się. Wyjaśniłyśmy mu czemu
nie ma z nami Rafaela. Nie zdziwił się czemu moja twarz jest mokra, ruda
również płakała. Odprowadziliśmy go do domu. Ruda Rebecca miała zadzwonić w
razie czego. Ja poleciałam do domu. Po drodze przypomniałam sobie lot z
Rafaelem a z moich oczu popłynęły łzy. Gdy weszłam do domu zakluczyłam drzwi i
od razu położyłam się. Czułam jakby coś przygniotło mnie i nie pozwalało
oddychać czy choćby się ruszyć. Każda komórka mojego ciała gniła lub umierała.
Równie dobrze mogłabym tu zapuścić korzenie. Leżę jak martwa. Może jestem.
Zamknęłam oczy i zasnęłam.
Mam nadzieję że Rafael wróci. Czekam nn.Życzę weny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zizi.
Fajny rozdział. Ciekawe czy wyzdrowieje Rafael.Zapraszam na ten ciekawy blog (nie jest mój) http://ive-always-been-thy.blogspot.com/?m=1
OdpowiedzUsuń