poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział 6 czyli "Jeśli nie chcesz się później bać nie oglądaj horrorów."

Wstałam i powlokłam się przez pokój. Dzwonek do drzwi znów się odezwał. Otworzyłam drzwi i wystawiłam głowę. To był Rafael. Ten nowy.
-Hej, martwiłem się.
-Skąd wiesz gdzie mieszkam?- spytałam chłodno i podejrzliwie.
-No… w sekretariacie podałem się za twojego kuzyna.
-Po co?
-Nie pojawiłaś się w szkole. Martwiłem się, że coś ci się stało.
-Wszystko jest w porządku. Możesz już iść.
-Kiedy wrócisz do szkoły?- zapytał.
-Za kilka dni. Po co ci ta wiedza?
-Mogę ci przynosić notatki.
-Nie potrzebuję ich.- warknęłam.
-Z tego co słyszałem pani Ronwoll się ciebie czepia. Na pewno sprawdzi twój zeszyt po twoim powrocie i nie powstrzyma się od wstawienia oceny.
Niech to, nienawidzę gdy inni mają rację. Rozpoczęła się walka na wzrok. Oboje nie mrugaliśmy przez dłuższy czas. Lecz musiałam odwrócić wzrok. Patrzenie w jego szare, niemal białe, oczy nie było na moją psychikę.
-W takim razie przyniosę ci notatki po lekcjach.
-Nie myśl, że cię wpuszczę.
-Wiem. To do zobaczenia.- uśmiechnął się i poszedł.
Gdy był już jakiś kawałek od mojego domu do drzwi podeszła ruda Rebecca, wpuściłam ją. Gdy zamykałam za nią drzwi napotkałam pytające spojrzenie chłopaka. Mimo iż to było dziecinne pokazałam mu język. Poszłam do kuchni ale musiałam wejść bokiem. Ech, czemu nie mogę nimi choć trochę poruszać.
-Nie możesz ich złożyć?- spytała zdziwiona.
-Nie mogę nimi w ogóle ruszać.
-Pomóc ci?
-Nie.
Spojrzała na mnie pytająco.
-A jak potem będę korzystać z toalety?
-A no racja.
Usiadłam na krześle i wróciłam do wspomnień mojego snu. Po raz pierwszy to nie był koszmar. Czułam się z tym dziwnie. A nawet ryzykuję stwierdzenie, że nieswojo. Wiem, że złe sny wrócą, że to był tylko wyjątek ale głupia nadzieja nie próżnowała tylko zagrzała sobie miejsce w moim sercu. Potem i tak umrze.
-Lilly.- powiedziała ruda Rebacca, która była niespodziewanie blisko.
-Co?
-Pytałam czy chcesz kawę czy herbatę?
-Kawę. Ile ci jestem winna?- wstałam by pójść po portfel.
-Za co?
-Za zakupy.
-Daj spokój, później się jakoś zrewanżujesz. Może opowieściami o niebie?
-Ale ja się urodziłam na ziemi.- powiedziałam odwracając się do niej przodem.- Niebo jak i Piekło upadły.
-Jak to?
-Nie wiem jak to się stało ale wiem, że szlak najpierw trafił Raj. Potem w gruzy legło piekło.
-Czemu?
Z dziwnych przyczyn była zainteresowana.
-Nie ma cienia bez światła ale czemu to cię interesuje?
-Wiesz…- powiedziała dziwnym tonem.- możemy porozmawiać o czymś innym.
-Okej.- powiedziałam spokojnie.
-Na przykład o Rafaelu…- znowu ten dziwny ton i na dodatek dziwny uśmiech.
-Czemu chcesz o nim gadać?
-Bo był tu, w trakcie lekcji, rozmawiał z tobą.
Już wiem o co jej chodzi.
-Między nami nic nie ma.
-Naprawdę? Hm…
-To może porozmawiamy o Macie?
-Nie widzę powodu.- zaczerwieniła się.
-Och a ja owszem.
-To nic takiego.- zaczęła się tłumaczyć.
Mam cię., pomyślałam. Przez chwilę wyjąkiwała różne sylaby i litery w próbie wyjaśnienia, „że on podoba jej się tylko trochę”. Cha cha, sranie much i będzie wiosna. Uśmiechnęłam się podstępnie. Już ja ich do siebie zbliżę.
-Ale dlaczego Rafael tu był?
-Chciał sprawdzić co ze mną i zaoferował, że przyniesie notatki.
-Uu.
-Nie wyobrażaj sobie zbyt wiele, nie wpuszczę go nawet do domu.
-Mogłabyś mu powiedzieć.
Spojrzałam na nią wymownie. Podniosła dłonie do góry w poddańczym geście. Westchnęłam a ona postawiła przede mną kubek z kawą i jakieś ciastko. Wzięłam się za powolne dziobanie. Potem już czas szybko zleciał. Ruda zaproponowała jakiś film a gdy dowiedziała się, że nie oglądałam ich, wybrała trzy. Pierwszy był film o jakimś Bondzie. Zdziwiło mnie to, że tak łatwo wszystko mu poszło. Następna była jakaś komedia po której przyszedł Rafael i przyniósł notatki.
-Oto one.- powiedział gdy otworzyłam drzwi.
Wzięłam je i mruknęłam pod nosem podziękowania. Zamknęłam drzwi i zerknęłam na notatki. Wtedy zauważyłam, że nie będę musiała ich przepisywać bo są to kserówki. Ostatni film jaki obejrzałyśmy to horror. Dziwiło mnie, że bohaterowie są tak głupi. Na tym filmie tuliłyśmy się do siebie tak jakby od tego zależało życie bohaterów. Co chwilę krzyczałyśmy. Po filmie była godzina 18:50. Dziewczyna spojrzała przez okno i jęknęła. Było już ciemno.
-Mogę zostać? Proszę.
Szybko pokiwałam głową. Też się bałam. Przez resztę dnia nie odstępowałyśmy się na krok. Panowała głucha cisza bo obie nic nie mówiłyśmy. Najpierw wzięłyśmy coś do jedzenia i parę noży do obrony. Zamknęłyśmy wszystkie drzwi i okna po czym udałyśmy się po materac na strych. Ja miałam szybko wziąć owy przedmiot o ona stała z nożem i rozglądała się na boki. Nagle rozległ się jakiś hałas i coś sfrunęło na nas. Zaczęłyśmy krzyczeć. Dopiero po chwili uświadomiłyśmy sobie, że to nietoperz. Zaśmiałyśmy się ale szybko zeszłyśmy ze strychu gdy tylko materac i pompka znalazły się w moich rękach. Udałyśmy się do mojego pokoju gdyż miał osobną łazienkę. Szybko napompowałyśmy materac a ja zaczęłam przepisywać notatki z historii i WOSu. Gdy skończyłam Rebecca wyszła z łazienki a ja do niej weszłam. Po szybkiej kąpieli, jeszcze szybciej ubrałam piżamę i wyciągnęłam pościel dla rudej. Położyłyśmy się spać ale gdy miałam gasić światło, ruda spanikowała.
-Lilly, możesz zostawić zapalone światło?
-Oczywiście.
Położyłyśmy się spać ale jakoś nie mogłyśmy zasnąć.
-Lilly, mogę spać z tobą?
Przez chwilę pomyślałam by jej odmówić. I właśnie wtedy usłyszałyśmy głośny grzmot. Obie krzyknęłyśmy.
-Jasne.- powiedziałam.
Po chwili już obie zasnęłyśmy. Znów śniły mi się koszmary. Znów to samo. Gdy się obudziłam znów sięgnęłam po tabletki i wodę. Położyłam się z powrotem i zasnęłam. Obudziłam się sama w pokoju i byłam przerażona. Po chwili jednak uspokoiłam się. Obok leżał liścik w którym ruda zapewniała, że nic jej nie zabiło. Wstałam i sprawdziłam stan skrzydeł. Ze zdumieniem zauważyłam, że już się zrosły. Złożyłam je i wzięłam długi porządny prysznic. Wyszłam z łazienki i postanowiłam zjeść śniadanie. Właśnie miałam usiąść gdy rozległ się dzwonek. Westchnęłam, to pewnie Connors. Podeszłam do drzwi i chciałam otworzyć je ale gdy tylko je uchyliłam ktoś je popchnął i wszedł do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz