Nawet
się nie zorientowałam jak zadzwonił dzwonek do drzwi.
-To
co? Idziemy szukać Mata?
Rafael
pokiwał głową i wyszliśmy. Zaczęliśmy od obrzeży miasta. Właśnie wchodziliśmy
do jednej z opuszczonych rzeźni gdy w jednej z hal zobaczyliśmy związanego i
wiszącego na jednym z haków, Connorsa. Ruda od razu pobiegła i wpadła w
pułapkę. Sznury podniosły się i zaczęły owijać wokół niej. Krzyknęłam
przerażona i chciałam podbiec ale Rafael zatrzymał mnie i pokazał, że na
podłodze leżało jeszcze kilka zwojów lin. Stworzył ogień który pochłonął
czyhające na nas pułapki.
-Pomóżcie
mi.- pisnęła ruda.
-Już
idziemy.- powiedział do niej po czym zwrócił się do mnie.- Musimy być bardziej
ostrożni.
Po
tych słowach zesztywniał i obrócił się w bok. Stał tam Canines.
-Na
to już za późno.- i cisnął w niego promieniem z dłoni.
Krzyknęłam
a Rafael poleciał na ścianę obok.
-Zostałaś
sama.- powiedział złośliwie.
-Niestety
jeszcze ty tu jesteś. Byłabym wdzięczna gdybyś naprawił ten błąd i sobie stąd
poszedł.
-Podejdź.
Nie ładnie tak rozmawiać na odległość.
-Ja
z tobą nie rozmawiam.- poprawiłam go.- Ja cię tylko informuję.
Uniósł
drwiąco jedną brew. Miałam ochotę mu ją wyrwać. Podniósł rękę, którą miałam
ochotę mu odciąć, i przywołał mnie do siebie palcem. Miałam ochotę zmiażdżyć mu
ten palec tłuczkiem. Nie reagowałam.
-Chcesz,
by spotkało ich coś złego?
Niech
to. Powoli zaczęłam podchodzić. Niestety moje serce nie lubi się wlec i migiem
podeszło do gardła. Z trudem przełknęłam ślinę i zatrzymałam się trzy kroki
przed nim. Niestety ten debil podszedł bliżej. Z tymi wielkimi źrenicami
wyglądał jak na haju. Położył swoją łapę na moim boku a mną aż wzdrygało.
-Wiesz
czego chcę.- powiedział przesuwając dłonią w kie tynku dolnym.
-Wiem.-
powiedziałam oschle.
Stworzyłam
żelazną pałkę i mocno walnęłam go w głowę.
-W
pysk chcesz.- dokończyłam.
Zemdlał.
Szybko podbiegłam da archanioła. Leżał nieprzytomny a koszulka na jego piersi
była nadpalona.
Fajne.Pozdrawiam Zizi.
OdpowiedzUsuń