środa, 14 maja 2014

Rozdział Piąty

Następnego dnia obudziłam się o 6:00 rano. Postanowiłam się przespacerować po ogrodzie. Po 8:00 dostałam SMSa od Nate’a. Pisał o której możemy się spotkać. Napisałam, że tylko wezmę torebkę i wsiadam do auta. Odpisał, że to świetnie brzmi. Ruszyłam do pokoju i wzięłam to czego potrzebowałam. Wyszłam z pokoju, zakluczyłam go i ruszyłam do garażu. Wyjechałam i po dwóch godzinach byłam na parkingu. Nate czekał tam na mnie. Jego widok znów mnie przeraził ale postanowiłam to zignorować i wysiąść z auta.
-Hej. Długo musiałeś czekać?
-Nie. To co, idziemy?
Pokiwałam głową. Dzień miną całkiem fajnie i znów się z nim zagadałam. Rozmowa byłaby przyjemna gdyby nie to uczucie nakazujące mi ucieczkę. Zrobiliśmy sobie parę zdjęć z głupimi minami i nie tylko. W hotelu znów byłam o późnej godzinie. Gdy szłam do pokoju natknęłam się na całego w nerwach Evana. Przeczesywał dłonią włosy i chodził w te i we w te. Dopiero teraz mu się przyjrzałam i zauważyłam, że ma całkiem ładną twarz. Wcześniej patrzyłam tylko na jego jasne oczy i blond włosy. Teraz przyjrzałam mu się dokładnie. Miał jasnobrązowe włosy i był wysoki. Zrobiłam mu ukradkiem zdjęcie. Vera będzie mi wiercić o nie dziurę w brzuchu a taka mi nie potrzebna. Chowam telefon a chłopak mnie zauważa. Podchodzi i zamyka mnie w uścisku. Dziwnie się czuję.
-Martwiłem się.- szepnął.- Musisz wracać tak późno?
Głaszcze mnie po włosach i mną kołysze. Zachowuje się tak jakby chciał się uspokoić, trzymając mnie w ramionach. Odsuwam go od siebie i patrzę na niego zdziwiona.
-Co ci?
Opanował się. Przeprosił. Poprosił mnie bym nie wracała już tak późno bo się martwi, że coś mi się stało. Powiedziałam mu, że byłam z Nate’em. Nie pocieszyło go to. Mruknął coś pod nosem i poszedł do siebie, gdziekolwiek to było. Weszłam do pokoju i napisałam wpis, dodałam też zdjęcia z podpisem. A oto Evan i Nate dla Very. Zdecyduj który ładniejszy XD. Po chwili Evan przyniósł mi kolację.
-Czemu to robisz?- pytam.
-Co?
-Czemu przynosisz mi kolację?- zadaję dokładniejsze pytanie.
-Muszę o ciebie zadbać jeśli ty tego nie robisz.
-Nic nie musisz.
-Ale chcę.- odwraca się i odchodzi.
Zamykam drzwi i opieram o nie głowę. Po chwili dopada mnie myśl że nosi mi kolację od zawsze. Skąd wie, że sama bym się po nią dupy nie ruszyła? Zawsze też odprowadza mnie na śniadanie. Skąd wie o której wstaję? W karcie restauracyjnej, do której zaprowadził mnie tylko raz, były wszystkie moje ulubione dania i żadne inne. Nie zaprowadził mnie tam już ani razu mimo iż nie skarżyłam się na to, że mi się tam nie podoba. Film również wybrał mój ulubiony. Pojawia się wtedy gdy coś kończę. Po saunie, na basenie, razem z kelnerami, którzy biorą ode mnie naczynia. Teraz dopiero zorientowałam się, że to zawsze Evan szedł przodem, jakby ich prowadził. Dyskretnie rozejrzałam się po pokoju w którym nie było żadnych kamer. Teraz to mnie to przeraziło. Zaczęłam powoli jeść ale mój żołądek ścisnął się ze zdenerwowania. Nawet Nicole, mojej dawnej współlokatorce, dowiedzenie się o mnie kilku podstawowych rzeczy zajęło trzy dni (w tym również o rzeczonym nieruszaniu się po kolację). To jest już trochę dziwne. Pewnie to moje urojenia. Przecież to niemożliwe by wiedział o mnie wszystko już teraz. Weszłam do łazienki i wzięłam długi prysznic. To wszystko mi się wydaje, na pewno. Po uspokojeniu się, wyszłam z kabiny i ubrałam piżamę. Będąc w pokoju usłyszałam pukanie do drzwi. Ktoś przyszedł po naczynia. Nie myślę o tym, że zawsze wiedzą kiedy przyjść. Staram się nie wiedzieć w tym niczego nienormalnego. Niestety kiepsko mi to idzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz