niedziela, 11 maja 2014

Rozdział Drugi

Otworzyłam oczy i zauważyłam, że leżę w pokoju hotelowym. Poszukałam wzrokiem zegara. 9:46. Ha! Nie ma mowy, ja śpię dalej. Przewróciłam się na drugi bok i zasnęłam. Wypoczęta byłam dopiero o 15:16. Wstałam i ruszyłam do łazienki. Jednak zaraz po tym musiałam się cofnąć po nowe ubrania. Nie było ich w walizkach co mnie zdziwiło. Otworzyłam garderobę. Tu są. Najwyraźniej już nie muszę się rozpakowywać. Fajnie, nie lubię tej czynności. Wzięłam co chciałam i wróciłam do pomieszczenia z wanną  i innymi tego typu sprzętami. Tam zorientowałam się, że jestem w piżamie! Ktoś mnie przebrał! Czyli rozebrał do naga i ubrał! ... Rozebrał! Jeszcze przez chwilę byłam w szoku. Oby nie jakiś facet. Szybko wykonałam poranną toaletę i wzięłam prysznic. Gdy byłam gotowa, wróciłam do pokoju i zauważyłam klucze. Wzięłam je i postanowiłam spytać czemu mnie rozbierają bez mojej wiedzy. Wyszłam z pokoju ale nie musiałam iść daleko. Wpadłam na kogoś za drugim zakrętem.
-Przepraszam bardzo, szukam pracownika który mnie tu przywiózł.
-To ja. Coś się stało?
Zniżyłam głos do szeptu.
-Stało się. Otóż dzisiejszego ranka obudziłam się w piżamie, mimo iż nie pamiętam nawet kiedy wysiadłam z samochodu. Oznacza to, że ktoś mnie przebrał i mam cichą nadzieję, że to nie był pan.- byłam odrobinę wściekła.
-Oczywiście, że nie ja. Była to inna pracownica. Mogę obiecać, że nikt nie zrobił pani niczego złego.
-Mam nadzieję.- odburknęłam. -Gdzie można coś zjeść?
-Zaprowadzę panią.
Przez połowę drogi szliśmy w milczeniu, później nie wytrzymałam.
-Masz tu starz?
-Nie, pracuję tutaj.- powiedział to tak, jakby to było normalne.
A nie było.
-Może jeszcze pracują tu emeryci?- zadrwiłam.
Jednak on wziął to pytanie na poważnie i ze spokojem mi odpowiedział.
-Polerują naczynia, czasem zajmują się ogrodem.
-Aha.- odpowiedziałam powoli.
Znów milczenie. Tym razem chyba on nie wytrzymał.
-Czemu nie poprosiła pani o pomoc w dojeździe?
Milczałam. Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka w postanowieniu milczenia. Zawsze tak robiłam.
-Proszę odpowiedzieć.- powiedział łagodnie.
Poczułam się jak w pierwszej klasie podstawówki gdy nauczycielka pytała mnie o to co przed chwilą powiedziałam. Obgadywałam ją wtedy z koleżanką.
-A co cię to obchodzi.- mruknęłam do chłopaka.
-Po prostu chciałbym wiedzieć.
-Nie lubię dzielić się radiem.- mruknęłam w końcu.
Niech to. Wymusił to na mnie. Nie wiem jak ale się dowiem, na pewno. W końcu weszliśmy do sporych rozmiarów sali restauracyjnej. Ściany były kremowo- beżowe, boazeria ciemnobrązowa. Stało tu wiele stolików przykrytych białymi obrusami. Każdy z nich był idealnie nakryty. Poczułam się jak w pięciogwiazdkowej restauracji. Nie lubię tego odczucia. Chyba tylko mnie jedynej ono przeszkadzało. Usiadłam przy stoliku pod oknem a on podał mi kartę dań. Po przeczytaniu stwierdziłam, że wybór będzie trudny gdyż były tu same moje ulubione potrawy. Zamyśliłam się po czym zamówiłam pierwszą lepszą rzecz. Skinął głową i odszedł. Od razu wyjrzałam przez okno. Widziałam tam piękny las przed którym rozciągał się śliczny ogród. Było w nim jak w jakimś parku. To co działo się w sali w ogóle mnie interesowało. Słyszałam wprawdzie rozmowy kilku biznesmenów, rodzin, par czy innych grup. W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś na kogoś wpada. Odwróciłam się i zauważyłam, że to chłopak z moim zamówieniem wpadł na kogoś. Westchnęłam, na szczęście nikt nie ucierpiał. Po chwili chłopak dotarł z moim śniadaniem. Przepraszam, obiadem.
-Co się stało?
-Nic.- odpowiedział szybko.
Zbyt szybko. Podniosłam pytająco brew a on odwrócił wzrok, postawił danie po czym zmył się. Pokręciłam głową z politowaniem i zabrałam się za jedzenie. Gdy tylko odłożyłam naczynia przyszła jakaś osoba i zabrała je. Podszedł też chłopak który mnie tu przyprowadził. Zapytał gdzie bym teraz chciała iść na co ja odparłam, że chyba do sauny. Odprowadził mnie do mojego pokoju, gdzie przebrałam się w strój kąpielowy i założyłam szlafrok. Widziałam już kilka osób tak paradujących. Wzięłam ze sobą ręcznik i inne potrzebne przybory. Gdy wyszłam z pokoju usłyszałam głęboko wciągane powietrze. Nie widziałam w swoim stroju nic nadzwyczajnego.
-Nie połknij języka.- mruknęłam.
-Za.. zapomniałaś klapek.- powiedział gdy odzyskał głos.
Spojrzałam na swoje bose stopy i poprzebierałam palcami.
-A jo.
Cofnęłam się i założyłam to czego zapomniałam. Wyszłam a on z całych sił unikał patrzenia na mnie. Dziwak. Szliśmy w milczeniu i dopiero po jakimś czasie dotarliśmy do obiektu. Jedna z pojedynczych kabin była wolna. Wnętrze było małe i przytulne. Po kilku godzinach pocenia się miałam dość. Wyszłam z sauny i poszłam w kierunku kabin prysznicowych. Po prysznicu wytarłam się i włożyłam szlafrok. Właśnie wycierałam włosy gdy natknęłam się na wychodzącego zza rogu chłopaka.
-Zaprowadzić cię do pokoju?- spytał.
-Poproszę.
Gdy byłam już w pokoju przebrałam się i usiadłam na kanapie z książką. Po przeczytaniu rozdziału słyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam. Stał tam znany aczkolwiek nie znany chłopak z kolacją.
-Kolacja.- powiedział.
-Dziękuję. Jak ty w ogóle masz na imię? Pytam jakbym musiała się szukać.
-Jestem Evan. A ty?
-Clarie Midnight.
-A więc życzę smacznego, pani Midnight.
-Ja nawet nie mam chłopaka a co dopiero męża.- powiedziałam zaskoczona.
Powiedział coś i wyszedł. Usiadłam przy biurku i przyjrzałam się daniu. Piure z kalafiora i krakersy. Hmm… na kalafiora mam uczulenie. Co by u zrobić? Może go wezwać. Problem tkwi w tym jak to zrobić. Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się. Na szczęście nie był daleko.
-Evan!- krzyknęłam za nim.
Odwrócił się a gdy mnie zauważył podszedł.
-Coś się stało?
-Mam alergię na kalafiora i nie mogę zjeść tego piure.
Był zdziwiony. Mnie natomiast zdziwiło jego zdziwienie.
-Ono nie jest z kalafiora, tylko z groszku.
-Jakiego?- spytałam.
-Zielonego.
-Więc czemu piure jest białe a nie zielone?
Był zaskoczony. Westchnęłam i podałam mu danie. On bez słowa zaniósł je by zmienić piure z białego z kalafiora na zielone. Z groszku. Nie musiałam czekać długo. Po kolacji powrócił po naczynia. Wtedy spytałam się jak go wzywać gdy będę w pokoju. Powiedział, że wystarczy zadzwonić pod 83-153-355. To był jego numer pracownika.
-Tylu was tu pracuje?
-Jest to liczone w całej sieci naszych hoteli.
Wzięłam prysznic. Ten był po to by umyć siebie i moje włosy. Ubrana w piżamy położyłam się spać.

1 komentarz:

  1. No dawno nie zaglądałam, ale w końcu wpadłam i wzięłam się za czytanie ^^ Szczerze wciągnęło mnie, tylko chciałabym się zapytać ile główna bohaterka ma lat? xD Może gdzieś przegapiłam, a jak tak to sorki :) Ten chłopak- Evan, hmm coś się rozkręci w sensie romansik (porusza znacząco brwiami)? Kurczę jeszcze nie czytałam takiego opowiadania, więc mam nadzieję, że niedługo będzie następny rozdział, bo już nie mogę się doczekać :D
    Pozdrawiam i życzę weny :*

    OdpowiedzUsuń