Otworzyłam
oczy i zauważyłam, że leżę w pokoju hotelowym. Poszukałam wzrokiem zegara. 9:46.
Ha! Nie ma mowy, ja śpię dalej. Przewróciłam się na drugi bok i zasnęłam.
Wypoczęta byłam dopiero o 15:16. Wstałam i ruszyłam do łazienki. Jednak zaraz
po tym musiałam się cofnąć po nowe ubrania. Nie było ich w walizkach co mnie
zdziwiło. Otworzyłam garderobę. Tu są. Najwyraźniej już nie muszę się rozpakowywać.
Fajnie, nie lubię tej czynności. Wzięłam co chciałam i wróciłam do
pomieszczenia z wanną i innymi tego typu
sprzętami. Tam zorientowałam się, że jestem w piżamie! Ktoś mnie przebrał!
Czyli rozebrał do naga i ubrał! ... Rozebrał! Jeszcze przez chwilę byłam w
szoku. Oby nie jakiś facet. Szybko wykonałam poranną toaletę i wzięłam
prysznic. Gdy byłam gotowa, wróciłam do pokoju i zauważyłam klucze. Wzięłam je
i postanowiłam spytać czemu mnie rozbierają bez mojej wiedzy. Wyszłam z pokoju
ale nie musiałam iść daleko. Wpadłam na kogoś za drugim zakrętem.
-Przepraszam
bardzo, szukam pracownika który mnie tu przywiózł.
-To ja. Coś
się stało?
Zniżyłam głos
do szeptu.
-Stało się.
Otóż dzisiejszego ranka obudziłam się w piżamie, mimo iż nie pamiętam nawet
kiedy wysiadłam z samochodu. Oznacza to, że ktoś mnie przebrał i mam cichą
nadzieję, że to nie był pan.- byłam odrobinę wściekła.
-Oczywiście,
że nie ja. Była to inna pracownica. Mogę obiecać, że nikt nie zrobił pani
niczego złego.
-Mam
nadzieję.- odburknęłam. -Gdzie można coś zjeść?
-Zaprowadzę
panią.
Przez połowę
drogi szliśmy w milczeniu, później nie wytrzymałam.
-Masz tu
starz?
-Nie, pracuję
tutaj.- powiedział to tak, jakby to było normalne.
A nie było.
-Może jeszcze
pracują tu emeryci?- zadrwiłam.
Jednak on
wziął to pytanie na poważnie i ze spokojem mi odpowiedział.
-Polerują
naczynia, czasem zajmują się ogrodem.
-Aha.-
odpowiedziałam powoli.
Znów
milczenie. Tym razem chyba on nie wytrzymał.
-Czemu nie
poprosiła pani o pomoc w dojeździe?
Milczałam.
Przygryzłam wewnętrzną stronę policzka w postanowieniu milczenia. Zawsze tak
robiłam.
-Proszę
odpowiedzieć.- powiedział łagodnie.
Poczułam się
jak w pierwszej klasie podstawówki gdy nauczycielka pytała mnie o to co przed
chwilą powiedziałam. Obgadywałam ją wtedy z koleżanką.
-A co cię to
obchodzi.- mruknęłam do chłopaka.
-Po prostu
chciałbym wiedzieć.
-Nie lubię
dzielić się radiem.- mruknęłam w końcu.
Niech to.
Wymusił to na mnie. Nie wiem jak ale się dowiem, na pewno. W końcu weszliśmy do
sporych rozmiarów sali restauracyjnej. Ściany były kremowo- beżowe, boazeria
ciemnobrązowa. Stało tu wiele stolików przykrytych białymi obrusami. Każdy z
nich był idealnie nakryty. Poczułam się jak w pięciogwiazdkowej restauracji.
Nie lubię tego odczucia. Chyba tylko mnie jedynej ono przeszkadzało. Usiadłam
przy stoliku pod oknem a on podał mi kartę dań. Po przeczytaniu stwierdziłam,
że wybór będzie trudny gdyż były tu same moje ulubione potrawy. Zamyśliłam się
po czym zamówiłam pierwszą lepszą rzecz. Skinął głową i odszedł. Od razu
wyjrzałam przez okno. Widziałam tam piękny las przed którym rozciągał się
śliczny ogród. Było w nim jak w jakimś parku. To co działo się w sali w ogóle
mnie interesowało. Słyszałam wprawdzie rozmowy kilku biznesmenów, rodzin, par
czy innych grup. W pewnym momencie usłyszałam jak ktoś na kogoś wpada.
Odwróciłam się i zauważyłam, że to chłopak z moim zamówieniem wpadł na kogoś.
Westchnęłam, na szczęście nikt nie ucierpiał. Po chwili chłopak dotarł z moim
śniadaniem. Przepraszam, obiadem.
-Co się
stało?
-Nic.-
odpowiedział szybko.
Zbyt szybko.
Podniosłam pytająco brew a on odwrócił wzrok, postawił danie po czym zmył się.
Pokręciłam głową z politowaniem i zabrałam się za jedzenie. Gdy tylko odłożyłam
naczynia przyszła jakaś osoba i zabrała je. Podszedł też chłopak który mnie tu
przyprowadził. Zapytał gdzie bym teraz chciała iść na co ja odparłam, że chyba
do sauny. Odprowadził mnie do mojego pokoju, gdzie przebrałam się w strój
kąpielowy i założyłam szlafrok. Widziałam już kilka osób tak paradujących.
Wzięłam ze sobą ręcznik i inne potrzebne przybory. Gdy wyszłam z pokoju
usłyszałam głęboko wciągane powietrze. Nie widziałam w swoim stroju nic
nadzwyczajnego.
-Nie połknij
języka.- mruknęłam.
-Za..
zapomniałaś klapek.- powiedział gdy odzyskał głos.
Spojrzałam na
swoje bose stopy i poprzebierałam palcami.
-A jo.
Cofnęłam się
i założyłam to czego zapomniałam. Wyszłam a on z całych sił unikał patrzenia na
mnie. Dziwak. Szliśmy w milczeniu i dopiero po jakimś czasie dotarliśmy do
obiektu. Jedna z pojedynczych kabin była wolna. Wnętrze było małe i przytulne.
Po kilku godzinach pocenia się miałam dość. Wyszłam z sauny i poszłam w
kierunku kabin prysznicowych. Po prysznicu wytarłam się i włożyłam szlafrok.
Właśnie wycierałam włosy gdy natknęłam się na wychodzącego zza rogu chłopaka.
-Zaprowadzić
cię do pokoju?- spytał.
-Poproszę.
Gdy byłam już
w pokoju przebrałam się i usiadłam na kanapie z książką. Po przeczytaniu
rozdziału słyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam. Stał tam znany aczkolwiek nie
znany chłopak z kolacją.
-Kolacja.-
powiedział.
-Dziękuję.
Jak ty w ogóle masz na imię? Pytam jakbym musiała się szukać.
-Jestem Evan. A ty?
-Clarie Midnight.
-A więc życzę
smacznego, pani Midnight.
-Ja nawet nie
mam chłopaka a co dopiero męża.- powiedziałam zaskoczona.
Powiedział
coś i wyszedł. Usiadłam przy biurku i przyjrzałam się daniu. Piure z kalafiora
i krakersy. Hmm… na kalafiora mam uczulenie. Co by u zrobić? Może go wezwać.
Problem tkwi w tym jak to zrobić. Wyszłam z pokoju i rozejrzałam się. Na
szczęście nie był daleko.
-Evan!-
krzyknęłam za nim.
Odwrócił się
a gdy mnie zauważył podszedł.
-Coś się
stało?
-Mam alergię
na kalafiora i nie mogę zjeść tego piure.
Był
zdziwiony. Mnie natomiast zdziwiło jego zdziwienie.
-Ono nie jest
z kalafiora, tylko z groszku.
-Jakiego?-
spytałam.
-Zielonego.
-Więc czemu
piure jest białe a nie zielone?
Był
zaskoczony. Westchnęłam i podałam mu danie. On bez słowa zaniósł je by zmienić
piure z białego z kalafiora na zielone. Z groszku. Nie musiałam czekać długo.
Po kolacji powrócił po naczynia. Wtedy spytałam się jak go wzywać gdy będę w pokoju.
Powiedział, że wystarczy zadzwonić pod 83-153-355. To był jego numer
pracownika.
-Tylu was tu
pracuje?
-Jest to
liczone w całej sieci naszych hoteli.
Wzięłam
prysznic. Ten był po to by umyć siebie i moje włosy. Ubrana w piżamy położyłam
się spać.
No dawno nie zaglądałam, ale w końcu wpadłam i wzięłam się za czytanie ^^ Szczerze wciągnęło mnie, tylko chciałabym się zapytać ile główna bohaterka ma lat? xD Może gdzieś przegapiłam, a jak tak to sorki :) Ten chłopak- Evan, hmm coś się rozkręci w sensie romansik (porusza znacząco brwiami)? Kurczę jeszcze nie czytałam takiego opowiadania, więc mam nadzieję, że niedługo będzie następny rozdział, bo już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny :*