wtorek, 1 kwietnia 2014

Rozdział 22 chili "Rozmowa oraz ustalenia"

Wściekłam się i gwałtownie otworzyłam drzwi. Chłopak próbował mnie objąć ale odepchnęłam go.
-Lilly,- westchnął.- po prostu uznałem, że tak będzie dla ciebie lepiej.
-Co?!
Delikatnie chwycił moje ramiona. Spojrzałam mu w oczy.
-Do tej pory myślałaś, że pewnego dnia on obudzi się i wszystko będzie jak dawniej. Myśl, że wszystko z nim dobrze ale nie będzie cię pamięta i może nigdy nie przypomnieć. Mieć kogoś innego i nie chcieć cię znać. Uważasz, jest lepsza? Ja nie. I nie chciałem byś cierpiała.
-Nie wiesz, że najgorsza prawda jest lepsza niż najpiękniejsze kłamstwo? Może gdyby mnie zobaczył przypomniał by coś sobie. Może by mu to pomogło. Jeśli nie ja bym mu pomogła. Z resztą on mnie szukał, co pewnie wiesz.
Nic nie powiedział. Przyciągnął mnie do siebie ze zwyczajną dla siebie delikatnością i pocałował mnie. Nie w czoło, policzek czy nos. Prosto w usta, bardzo prawdziwie. Jedną dłonią objął mnie w pasie, drugą położył na moim karku. Mogłabym zatracić się w tym pocałunku. Jednak czułam tylko gorycz i gniew. Po chwili odsunął mnie od siebie.
-Kocham cię.- szepnął.- Po prostu.
Odepchnęłam go. Wiedziałam, że to co do mnie czuje to coś więcej ale nie wiedziałam, że gdy to usłyszę to doznam szoku.
-Czego ode mnie chcesz?- wyszeptuję.
-Po prostu mnie zrozum. Nie chcę byś się mnie bała. Tylko mnie zrozum.
-Nie wiem czy potrafię.
-Przekonajmy się?
Położył dłonie na moich ramionach a ja cofnęłam się.
-Tylko cię przytulę.
Pokiwałam głową i pozwoliłam mu podejść. Objął mnie i przyłożył sobie moją głowę do piersi. Nic nie czułam. Powoli głaskał mnie po głowie. Stopniowo uspokajałam się, aż po kilku minutach ogarnął mnie kompletny opanowanie.
-Puść mnie.
Posłuchał.
-Czy mogłabyś powiedzieć mi, skąd się dowiedziałaś?
-Jeden z twoich przyjaciół zaprowadził mnie do Rafaela i powiedział mi prawdę.- wytłumaczyłam.
-Czyli widziałaś się z nim.
Westchnęłam, teraz czas na to co będzie trudniejsze do wyjaśnienia.
-Nie.
Był zdziwiony ale nic nie mówił.
-Gdy przybyliśmy na miejsce nie było go tam.
-Jak to, nie było?- spytał ostrożnie.
-Rafael uciekł.
Gabriel zrobił się biały jak kreda. Pewnie boi się tego samego co inni. Tego, że zbiegły nie będzie panował nad sobą i zrobi coś sobie albo innym.
-Przepraszam ale muszę gdzieś zadzwonić.
-A dzwoń sobie.
Wyszedł a ja chwyciłam książkę i zaczęłam czytać. Pewnie nie wiecie, że matka wypisała mnie ze szkoły trzy dni temu na moje własne życzenie. Nie podała powodu ale skłamała, że załatwiła mi opiekę. Jej oczywiście nie obchodziło czemu nie chcę się uczyć. Gabriel oczywiście był w szoku, ale już mu przeszło. Po telefonie archanioł przyszedł mi powiedzieć co ustalono. Nie miałam w domu przebywać sama. Nie miałam wychodzić. Oni natomiast będą szukać zbiegłego i doprowadzą do bezpiecznego spotkania. Zapowiadało się nudno. Gabriel jednak pocieszył mnie słowami.
-Wiesz ile filmów cię w życiu ominęło? Masz co nadrabiać.
-Oby nie horrory. Po jedynym jaki obejrzałam dzieliłam posłanie z rudą Rebeccą a na dodatek za oknem szalała burza.
Chłopak nie skomentował tego ale dziwnie się na mnie spojrzał. Westchnęłam. Nawet nie chcę wiedzieć co mu do głowy przyszło.

1 komentarz: