I
w tym rytmie zaczęły mi mijać dni. Pobudka, poranna toaleta, małe śniadanie,
film, wiadomości, książka, rozmowa z Gabrielem, mała kolacja, wieczorna
toaleta, sen. Następnego dnia to samo czyli pobudka, poranna toaleta, małe
śniadanie, film, wiadomości, książka, rozmowa z Gabrielem, mała kolacja,
wieczorna toaleta, sen. Zwykle kładłam się po 22:30 a wstawałam o 8:00. Zwykle
pilnował mnie Gabriel, czasem Uriel bądź
Barachiel, z którym to w ogóle nie szło porozmawiać. Cały czas czytał jedną,
starą księgę. Uriel był natomiast jak starszy brat. Pewnego dnia przyszła do
nas ruda Rebecca akurat w obecności Uriela. Archanioł wpadł po uszy. Jaka to
szkoda, że ona woli Connorsa. No cóż, nie każdemu da się dogodzić. Choć ruda
gdy dzwoniła z wiadomością, że wpadnie zaczęła pytać o zakochanego w niej
archanioła. Gdy miał być ze mną Uriel ruda przychodziła godzinę później. Nie po
to by go uniknąć, tylko po to by lepiej się ubrać i umalować! Czyżby Connors
poszedł w odstawkę? Chłopak patrzył na nią nieśmiało a ona tak samo się
uśmiechała. Gdy się do siebie odzywali to gadali od rzeczy. Byli moją małą
rozrywką w monotonnym rozkładzie dnia. Pewnego dnia chłopak wykonał pierwszy
ruch. Gdy cała nasza trójka siedziała na kanapie oglądając film on objął ją
ramieniem. Ledwo jej dotykał a ona wtuliła się w jego bok. To było tak słodkie,
że zaczęłam obawiać się o moje zęby tak samo jak o to czy czasem nie nabawię
się cukrzycy. Nie wiedziałam jednak co przyniesie ze sobą dzień następny. Był
ranek. Gabriel wyszedł do sklepu. Był pięć minut drogi stąd a za chwilę miał
ktoś przyjść by mnie pilnować. Siedziałam na kanapie i czytałam gdy nagle
rozległ się jakiś hałas. Podniosłam się gdy głośne walenie się powtórzyło.
Dochodziło z kuchni. Wolno skierowałam swoje kroki do tamtego pomieszczenia
chwytając po drodze ozdobną figurkę. Jak na swój rozmiar była dość ciężka co
było jej atutem. Znów dziwny hałas. Będąc bliżej rozpoznałam dźwięk uderzania
czegoś o parapet i okno. Weszłam ostrożnie do kuchni i rozejrzałam się po
pustym pomieszczeniu. Zaczęłam się lekko bać. Głupi horror. Oglądałam go jakiś
czas temu a wciąż się go boję. Wolnym krokiem podeszłam do okna. Rozległo się
kolejne walenie. Szybkim ruchem odsłoniłam zasłonę i… nikogo. Przez chwilę
wpatrywałam się w widok za oknem a mój strach dodatkowo rósł. Nagle poczułam
czyjąś dłoń na ramieniu. Podskoczyłam i odwróciłam się. Barachiel. Odetchnęłam
z ulgą. Archanioł spojrzał na trzymany przeze mnie przedmiot, na mnie, na
przedmiot i znów na mnie. Uniósł brew. Jego mina była jednocześnie znużona i
pytająca.
-Coś
waliło w okno i parapet… chciałam sprawdzić bo nie wiedziałam czy to na
zewnątrz czy tu… ale nikogo nie ma… na dworze również…. Nie wychodziłam, tylko wyjrzałam
przez okno.
Archanioł
odsunął mnie do okna, otworzył je i wyjrzał na zewnątrz. Spojrzał w dół.
-Idź
do pokoju.
Czy
on się właśnie odezwał? Stałam z pełnym kompletem szoku.
-Słucham?
-Idź.
Poszłam
do pokoju. Po drodze chwyciłam książkę. Po jakimś czasie do drzwi ktoś zapukał.
-To
ja.- usłyszałam Gabriela.
Zdziwiło
mnie to, że nagle zaczął się afiszować. Awans dostał czy jak? Królową jest?
-Wejdź.
Chłopak
wszedł i usiadł obok. Poprosił bym opowiedziała o tym co się zdarzyło.
Zgodziłam się. Ani razu mi nie przerwał. Dopiero gdy skończyłam zaczął pytać.
Czułam się jak na przesłuchaniu. Parę razy warknęłam mu, że nie jest
policjantem. Przepraszał wtedy i pytał dalej. Gdy skończył wykąpałam się i
poszłam spać. Następny dzień znów wydawał się nudny. Wstałam i udałam się do
toalety. Na śniadanie zjadłam jabłko i bułkę. Popiłam to sokiem i poszłam do salonu.
W odtwarzaczu był już jakiś film.
-Co
to za film?
-Thriller.-
odpowiada Gabriel co mi z kolei nic nie mówi.
-Czyli?
-Zobaczysz.
Dobra, raz kozie śmierć. Po
godzinie zrozumiałam, że raz kozie śmierć to o jeden raz za dużo.
Fajne, fajne.Ciekawe co będzię dalej. Czekam nn.Życzę weny i pomysłów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zizi.
Ja chce Rafaela ♥ Ciekawy blog! Pozdrawiam, i życzę weny :) xoxo
OdpowiedzUsuń