niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział 27 czyli "Troska"

Obudziłam się dopiero wtedy gdy poczułam, że ktoś mnie tuli. Leżałam przyciśnięta do czyjegoś boku. Nie musiałam sprawdzać kto to był. Spróbowałam się poruszyć, bez skutecznie.
-Nie wierć się, proszę.- mruknął.
-To mnie puść.
Było mi dobrze tak leżeć ale gdy tylko przypomniałam sobie co we mnie widzi Rafael, naszły mnie mdłości. Chłopak niechętnie spełnił moją prośbę a ja odwróciłam się na drugi bok. Wtedy zauważyłam, że leżę na jednym z jego skrzydeł. Szybko wstałam tak, by go nie uszkodzić go. On również wstał.
-Coś się stało?
-Nie, po prostu… nie chciałam by się połamały.
Uśmiechnął się i podszedł po czym przyciągnął mnie do siebie.
-Są dość wytrzymałe ale dziękuję za troskę.
Nie tak jak ci się wydaje., pomyślałam. Westchnęłam i oparłam głowę o jego pierś. Przez chwilę chciałam poczuć się bezpiecznie.
-A tak z innej beczki,- zaczął.- na którą masz do szkoły.
-Nie chodzę, matka mnie wypisała.
-Czemu?- spytał zaskoczony.
Lekko odsunął mnie od siebie i spojrzał prosto w oczy.
-Bo ją o to poprosiłam.
-Wie czemu?
-Jej nie obchodzi co robię.
Spojrzał na mnie jakoś tak inaczej.
-Nie możesz tak mówić. Jestem pewien, że bardzo ją to zmartwiło ale nie chciała dać tego po sobie poznać.
Odepchnęłam go i odsunęłam się od niego.
-Nie udawaj mądrego się jeśli nic nie wiesz.
-To powiedz mi to czego nie wiem.- był zirytowany.
On? Jak w ogóle śmie? Wmawia mi, że moja matka się mną interesuje i wkurza się gdy go poprawiam. Może przesadzam ale na temat mojej matki jestem dość drażliwa.
-Ta,- zakpiłam.- pewnie masz rację. Poczekaj, tylko pojadę paręset tysięcy kilometrów, do jej firmy. Może mnie wpuści. Ach, zapomniałam! Ona nie przyznaje się do mnie i uważa za dziwadło! Masz rację, baardzo mnie kocha.
-Ja… nie wiedziałem. Przepraszam. Nie chciałem…
-Nie ważne czego nie chciałeś.
Odwróciłam się do niego plecami. Poczułam jak chłopak przytula mnie. Skuliłam się a on schował twarz w moich włosach. Powoli pocierał moje ramiona, było to rozluźniające. Cmoknął mnie w czubek głowy. Znów poczułam odrobinę tego co dawniej.
-Przepraszam.
-Eh, idź do siebie. Ja muszę się wykąpać.
-Nie mogę tam spać a ty budzisz się z krzykiem. Zostanę tu.
Zesztywniałam.
-Nie.- powiedziałam sztywno.
-Będę spać na kanapie.
Milczałam.

-Chcę tylko byś się wyspała. Jeśli znów obudzisz się z krzykiem, będę obok.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz