Obudziłam
się dopiero wtedy gdy poczułam, że ktoś mnie tuli. Leżałam przyciśnięta do
czyjegoś boku. Nie musiałam sprawdzać kto to był. Spróbowałam się poruszyć, bez
skutecznie.
-Nie
wierć się, proszę.- mruknął.
-To
mnie puść.
Było
mi dobrze tak leżeć ale gdy tylko przypomniałam sobie co we mnie widzi Rafael,
naszły mnie mdłości. Chłopak niechętnie spełnił moją prośbę a ja odwróciłam się
na drugi bok. Wtedy zauważyłam, że leżę na jednym z jego skrzydeł. Szybko
wstałam tak, by go nie uszkodzić go. On również wstał.
-Coś
się stało?
-Nie,
po prostu… nie chciałam by się połamały.
Uśmiechnął
się i podszedł po czym przyciągnął mnie do siebie.
-Są
dość wytrzymałe ale dziękuję za troskę.
Nie
tak jak ci się wydaje., pomyślałam. Westchnęłam i oparłam głowę o jego pierś.
Przez chwilę chciałam poczuć się bezpiecznie.
-A
tak z innej beczki,- zaczął.- na którą masz do szkoły.
-Nie
chodzę, matka mnie wypisała.
-Czemu?-
spytał zaskoczony.
Lekko
odsunął mnie od siebie i spojrzał prosto w oczy.
-Bo
ją o to poprosiłam.
-Wie
czemu?
-Jej
nie obchodzi co robię.
Spojrzał
na mnie jakoś tak inaczej.
-Nie
możesz tak mówić. Jestem pewien, że bardzo ją to zmartwiło ale nie chciała dać
tego po sobie poznać.
Odepchnęłam
go i odsunęłam się od niego.
-Nie
udawaj mądrego się jeśli nic nie wiesz.
-To
powiedz mi to czego nie wiem.- był zirytowany.
On?
Jak w ogóle śmie? Wmawia mi, że moja matka się mną interesuje i wkurza się gdy
go poprawiam. Może przesadzam ale na temat mojej matki jestem dość drażliwa.
-Ta,-
zakpiłam.- pewnie masz rację. Poczekaj, tylko pojadę paręset tysięcy
kilometrów, do jej firmy. Może mnie wpuści. Ach, zapomniałam! Ona nie przyznaje
się do mnie i uważa za dziwadło! Masz rację, baardzo mnie kocha.
-Ja…
nie wiedziałem. Przepraszam. Nie chciałem…
-Nie
ważne czego nie chciałeś.
Odwróciłam
się do niego plecami. Poczułam jak chłopak przytula mnie. Skuliłam się a on
schował twarz w moich włosach. Powoli pocierał moje ramiona, było to
rozluźniające. Cmoknął mnie w czubek głowy. Znów poczułam odrobinę tego co
dawniej.
-Przepraszam.
-Eh,
idź do siebie. Ja muszę się wykąpać.
-Nie
mogę tam spać a ty budzisz się z krzykiem. Zostanę tu.
Zesztywniałam.
-Nie.-
powiedziałam sztywno.
-Będę
spać na kanapie.
Milczałam.
-Chcę
tylko byś się wyspała. Jeśli znów obudzisz się z krzykiem, będę obok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz