Po
takiej niemej wymianie zdań chłopak puścił mnie. Zaczęłam iść w kierunku
Rafaela a moje serce poganiało mnie. On również zaczął się zbliżać. Jednak
zaskoczyło go moje uniesienie ręki w wyraźnym znaku stop. Ten sam gest
wykonałam w stroną Gabriela.
-Robię
to tylko i wyłącznie po to by wybić wam z głowy głupie pomysły. Pamiętajcie, że
jesteście w moim pokoju a ja nie chcę by coś ucierpiało przez wasze hormony. Po
pierwsze, Gabrielu- zwróciłam się do niego.- nie można zakładać z góry
najgorszego choć warto brać to pod uwagę. Rozumiem twoje zachowanie choć
uważam, że przesadzasz. Rafaelu- spojrzałam na wymienionego.- wpadać do
czyjegoś domu bez zaproszenia czy choćby zapowiedzi jest oznaką braku kultury i
szacunku dla osób które w ten sposób odwiedzasz. Wiem, że tęskniłeś. I wydaje
mi się, że to ty nastraszyłeś mnie wczoraj waląc w okno i parapet. Uwierz mi,
to nie było fajne. Teraz do was obu. Czy ja muszę was pouczać tak jakbyście
mieli po pięć lat. Co ja? Wasza matka? A może babcia? Bo teraz się tak czuję. A
teraz obaj marsz na dół. Usiądziemy na kanapie i obejrzymy film. W spokoju,
jasne?
Gabriel
zrezygnowany pokiwał głową ale Rafael podszedł bliżej co nie spodobało się
drugiemu.
-Mam
być spokojny?
Przyłożył
sobie moją dłoń do piersi. Poczułam jak płoną mi policzki.
-To
chyba nie wystarczy.
Przyciągnął
mnie do siebie i wtulił twarz w moje włosy.
-Teraz
jest idealnie.- szepnął lekko chrapliwym głosem.
-Puść
ją.- usłyszeliśmy Gabriela.
-Nic
jej nie robię.- powiedział już normalnym głosem, zirytowany.- Gdyby jej się nie podobało, powiedziałaby.
-Nie
podoba mi się to, że nie potraficie się uspokoić.- warknęłam.- Z wami jak z
dziećmi. A oto wiadomość z ostatniej chwili,- odsunęłam się od chłopaka i
posłałam obu karcące spojrzenie.- nie jestem zabawką o którą można się kłócić.
Ogarnijcie się. Do salonu, już.
Super. Masz rację jak dzieci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zizi