To nie jest mój oficjalny powrót. Nie myślcie sobie, że wrócę przed końcem głosowania. Wszystko przecież może się zmienić. Lecz teraz piszę w podzięce za te cztery głosy. Bardzo więc wam dziękuję i mam nadzieję, że nie zmienicie zdania.
No to jedziemy.
Blog pod tytułem Melodie Serc z opowiadaniem: "Jesteś moim marzeniem" (Prolog) pisze Calliste.
W prologu jest mowa o dwóch rodzinach. Przyjaźniły się, bum i już się nie przyjaźnią. Nikt nie wie co się właściwie stało a jest to sekret którego strzegą smoki, demony i sprzątaczki. (Dobra, przesadziłam. Smoków nie ma. Ale są arystokratyczni dorośli czyli nasze czarne charaktery.) I co się nagle stanie? Pojawią się hormony, czytaj para nastolatków. Czy tylko mnie to pachnie Romeem i Julią? Ciekawe czy "happy end" będzie ten sam co w dramacie.
Ale jedziemy. Nowsza wersja burzy hormonów, start.
W pierwszym linijkach czytamy o poranku, chmurach i ich braku, ptakach i... tonących kwiatach? (Co to? Apokalipsa? Hm, fajnie.) Dalej jest mowa o głównej bohaterce, która wraca do domu. Zrobiła coś co bardzo nie spodoba się jej rodzicom. (O, czyli Armagedon. Niewiele się pomyliłam.) Po jakże dramatycznej rozmowie dziewczyna postanawia uciec z domu (gratulacje, uścisk dłoni prezydenta) i pakuje się. To ją baardzo męczy (serio?). W nocy podczas swej drugiej w życiu mądrej decyzji słyszy, że jej ślub zostaje przełożony. (Kobieto, ty uciekasz z domu powinno ci to wisieć!) Na lotnisku cudem zdobywa bilet i leci sobie do Gdańska. A co? Pewnie nikt nie pomyśli by sprawdzić wśród krewnych. Wsiada w samolot i leci. A, wzięła ze sobą psa który może mieć czipa. (Jej rodzie od siedmiu boleści naprawdę chcą ją znaleźć? Bo coś mi mówi, że udają.)
Potem jest o jakimś gostku co wylazł na taras, patrzy w niebo i czeka sam nie wie na co. Wspomina także dzieciństwo. (Mówiłam, bogaci dorośli to czarne postacie tego bloga.Czy bogaci ludzie tracą serce wraz z upływem lat?)
Nasza główna bohaterka ląduje w Polsce, łapie cudem taksówkę (dużo ma szczęścia, nie powiem) i jedzie do domu. Tam wita ją babcia i widać, że nienawidzi matki Laury bo nie zadzwoniła do niej z wieścią, że nie musi się martwić o córkę. Nawet nie wie jak dobrze postępuje! Dziewczyna zostawia rzeczy i wyprowadza pupila a raczej pupilkę na spacer. Więc szpilki pies i nasze "kochane, równe chodniki".... Ma ktoś popcorn?
Potem znów ten gościu. Siedzi na kanapie, przeprowadza zamach na wazon, gada z kuzynem i wyprowadza psa. Tak, pójdą w to samo miejsce.
Kolejny skok w przestrzeni i jesteśmy przy rodzicach Laury. Matka sobie wmawia, że poszła do koleżanki a jej ojciec poczyna knowania jak ją sprowadzić. (Daj se siana facet! Widać, że świr.)
W tym samym czasie Laura wpada na gostka imieniem Arthur. Jak? Pies zrywa się z jego sznurka. CHWILA, CHWILA, STOP! Czy on wyprowadza psa na sznurku?! Arthur! Istnieje najnowszy wynalazek. To smycz dla psów! Korzystaj z tego daru!
Nie... nie... ona też wyprowadza psa na sznurku. Boże.
Nieważne.
Oboje rozpoznają w sobie arystokratów. Tyle, że on chce ją zaciągnąć ją do łóżka i złamać serce. Ale nasza bohaterka nie urodziła się wczoraj wczoraj i od razu zauważyła jego zamiary!
I znowu przeskok. Narzeczony Laury ma coś nie tak z głową. Czyżby mania prześladowcza?
Podsumowując, mimo tego co może się wydawać ten blog mnie naprawdę mnie zainteresował. Główna bohaterka jest zdecydowana osiągnąć to czego pragnie. Główny bohater na razie zachował się jak dupek. Ale jest lepszy. Uwierzcie. To po prostu człowiek niekochany przez rodziców.
Zalecenia Gala Anonima: WIDZISZ LINK? KLIKNIJ. WIDZISZ BLOGA? CZYTAJ. AMEN.
Dziękuję za opinie :). Muszę przyznać, że się tego nie spodziewałam :D
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,
Calliste