Słowem wstępu. Mogą pojawić się literówki i jeśli nie szlak jasny przy pisaniu tego nie trafi to ten wpis będzie dodany 29 stycznia a jeśli trafi to trochę później.
No ale jazda z tym koksem. Autorką tego bloga jest Nightmare. a blog zwie się Gdy wzywa cię księżyc... (od razu wskoczycie do prologu). Więc co? Dalej jedziemy.
W prologu jest coś o bólu, księżycu i paru innych rzeczach... jednym słowem nie wiem jak wam to ładnie opisać. Jedziem dalej.
Megan właśnie wraca z cmentarza. I tak, jest noc, to jest las ale ona lubi cmentarz nocą (jej gust). I gdy tak sobie spaceruje w lesie, w nocy, w pobliżu cmentarza (to wcale nie jest niebezpieczne, nie, nie, nie zaraz ją tylko coś zje). Wtem drogę przecinają jej dwa wielgachne wilki (i ma baba placek). Są one dziwne bo ich tylne łapy są ludzko-podobne (że what?). Och i wiecie co? To nic ona słyszy ich myśli w głowie. Myśli którymi te dwa osobniki się porozumiewają (okej, to nie jest dziwne). Następnie wraca do domu, zbywa mamę i co robi? Oczywiście szuka informacji w Internecie. Jednak po chwili zorientowała się co robi i przestała (to dobrze bo tam są nie tylko informacje ale i kłamstwa, ironia i zdjęcia gołych zadków, serio, wpiszcie jakiś tytuł bajki którą kiedyś oglądaliście, na którejś stronie na pewno będzie goły zadek). Dziewczyna idzie się umyć i spać. Widzicie, tak to się zaczęło i tu moja rada na przyszłość jeśli nie chcecie czegoś takiego doświadczyć to się nie myjcie i nie śpijcie.
Następny dzień i mycie, ubieranie się i czytanie. Śniadanko, spakowanie torby bo śpi u ojca, wizyta na cmentarzu (tak, znowu) i ruszenie do centrum. A w wypożyczalni jakieś siedem obcych osób się na nią gapi (oni chyba nie wiedzą co to są maniery albo dyskrecja, mogą też być grupą seryjnych morderców). I tylko przypadkiem jeden kolo ma takie same oczy jak jeden z wilków... są tak samo dwu-kolorowe. Idzie wiec do domu ojca (rodzice po rozwodzie) i robi obiad z tego co udało jej się upolować w lodówce (nadmiaru to tylko światła tam było). Jedzenia praktycznie żadna rozmowa z ojcem (najpewniej jest aspołeczna albo jakoś nikt jej nie chce, z resztą monotonne są te jej dni, nic się nie dzieje). Zajęła się toaletą (co autorka opisuje krok po kroku, serio).
I następny dzień i w parku (kosmici?) śmiejąca się grupa nowych (szkoda, że nie kosmici). Zignorowała ich (a co miała innego zrobić zatańczyć z nimi polkę?). W domu jej mamy nie ma więc czas na spotkanie z przyjaciółką. Potem główna (zmienia się w super bohatera i ratuje świat?) zmienia się w matkę przyjaciółki i ostrzega ją przed chłopakiem (serio? dobra, już nie marudzę i piszę dalej) W sumie nie mam co bo dalej matkuje wchodzi tajemnicza grupa i wychodzi.
Szczerze? Na początku to jest trochę nudne ale tak mają trzy pierwsze rozdziały (teraz wiem co mówię, czytałam do końca) ale potem (mianowicie rozdział następny) już akcja wolno się rozwija, dzieją się zagadkowe rzeczy i ogółem robi się fajnie.
Zalecenia Gala Anonima: PRZEŻYJESZ TE TRZY ROZDZIAŁY, IDŹ CZYTAĆ!!! JUŻ!! DOBRA, ŁASKAWIE POZWALAM CI JUTRO!!!
czwartek, 29 stycznia 2015
piątek, 2 stycznia 2015
A teraz, dziś i zaraz....
Bloga pod tytułem Bad Boy Returns To District (do pierwszego rozdziału) jest prowadzony przez Larry Shipper. Pewnie myślicie, że t o One Direction. Nic bardziej mylnego...
Główna bohaterka budząc się przeklina swoje zapominalstwo. Jest ostatni dzień lata. Schodzi do kuchni i tam poznajemy część jej rodziny. Matkę, która ma ją gdzieś i dołuje ją (mogę jej wydrapać oczy prooooszę) i ojca, który przynajmniej się stara i uśmiecha do niej (kolo nie dobijaj, bądź jakimś ojcem skoro matka to....- jakoś nie sądzę by przeklinanie na samym początku było właściwe więc dopowiedzcie sobie co nieco... duże co nieco). Dowiadujemy się też, ze jest uważana za "gorszą córkę" (no bez jaj, co za patologiczna rodzina) a jej siostra wręcz uwielbiana (masowy mord za trzy... dwa...). W tym momencie przychodzi jej babcia, która na pierwszy rzut siekierą wydaje się miła (oddział Delta wstrzymać akcję i wycofać się). Staruszka informuje nas, ze wróciła jakaś rodzina a jej matka każe Jessice iść (tyran a nie kobieta) bo jej "ukochana córeczka" (rzygam na strój tej kobiety) musi odpocząć przed jutrem (choroba niech ją weźmie... wiecie jaka). Dziewczyna nie może iść w spodniach bo ta Psycholka Senior każe inaczej (naprawdę nie mogę zrobić jej krzywdy? to tylko trwały uszczerbek na zdrowiu, proszę).
Na miejscu dziewczyna poznaje Beau, Jai'a i Luke'a. Tylko ten pierwszy jest miły. Najpierw grają... znaczy się Beau ją ogrywa po czym wychodzą do ogrodu. am po krótkiej rozmowie pojawia się cham Jai (przeczytacie bloga, zrozumiecie). Po krótkiej rozmowie, poniżaniu jej matki i ciasteczku po którym przez tą jędzę ma wyrzuty sumienia wraca do domu i tam napotyka drwiny swojej siostry (dajcie zapalniczkę a spalę to zanim złoży jaja). Zamyka się w pokoju i ćwiczy dwie godziny (tak, tylko przez to ciasteczko, serio). Następnie poszła nad jezioro by mieć chwilę dla siebie. Jednak i ona nie trwa zbyt długo bo nadchodzi całe rodzeństwo Beau.
Jak to się dalej rozwinie? Czy ktoś wreszcie zabije Psycholkę Junior (siostra Jessici) i Psycholkę Senior? Beau dalej pozostanie miły? Staną się wsparciem dla dziewczyny? A może coś knują i zniszczą jej psychikę do reszty? Chcecie wiedzieć? No cóż wam mogę powiedzieć, czytajcie.
Zalecenia Gala Anonima: WŁAŹ I CZYTAJ. CÓŻ WIĘCEJ PISAĆ. ACH, NO TAK... TERAZ!!!!!!
Główna bohaterka budząc się przeklina swoje zapominalstwo. Jest ostatni dzień lata. Schodzi do kuchni i tam poznajemy część jej rodziny. Matkę, która ma ją gdzieś i dołuje ją (mogę jej wydrapać oczy prooooszę) i ojca, który przynajmniej się stara i uśmiecha do niej (kolo nie dobijaj, bądź jakimś ojcem skoro matka to....- jakoś nie sądzę by przeklinanie na samym początku było właściwe więc dopowiedzcie sobie co nieco... duże co nieco). Dowiadujemy się też, ze jest uważana za "gorszą córkę" (no bez jaj, co za patologiczna rodzina) a jej siostra wręcz uwielbiana (masowy mord za trzy... dwa...). W tym momencie przychodzi jej babcia, która na pierwszy rzut siekierą wydaje się miła (oddział Delta wstrzymać akcję i wycofać się). Staruszka informuje nas, ze wróciła jakaś rodzina a jej matka każe Jessice iść (tyran a nie kobieta) bo jej "ukochana córeczka" (rzygam na strój tej kobiety) musi odpocząć przed jutrem (choroba niech ją weźmie... wiecie jaka). Dziewczyna nie może iść w spodniach bo ta Psycholka Senior każe inaczej (naprawdę nie mogę zrobić jej krzywdy? to tylko trwały uszczerbek na zdrowiu, proszę).
Na miejscu dziewczyna poznaje Beau, Jai'a i Luke'a. Tylko ten pierwszy jest miły. Najpierw grają... znaczy się Beau ją ogrywa po czym wychodzą do ogrodu. am po krótkiej rozmowie pojawia się cham Jai (przeczytacie bloga, zrozumiecie). Po krótkiej rozmowie, poniżaniu jej matki i ciasteczku po którym przez tą jędzę ma wyrzuty sumienia wraca do domu i tam napotyka drwiny swojej siostry (dajcie zapalniczkę a spalę to zanim złoży jaja). Zamyka się w pokoju i ćwiczy dwie godziny (tak, tylko przez to ciasteczko, serio). Następnie poszła nad jezioro by mieć chwilę dla siebie. Jednak i ona nie trwa zbyt długo bo nadchodzi całe rodzeństwo Beau.
Jak to się dalej rozwinie? Czy ktoś wreszcie zabije Psycholkę Junior (siostra Jessici) i Psycholkę Senior? Beau dalej pozostanie miły? Staną się wsparciem dla dziewczyny? A może coś knują i zniszczą jej psychikę do reszty? Chcecie wiedzieć? No cóż wam mogę powiedzieć, czytajcie.
Zalecenia Gala Anonima: WŁAŹ I CZYTAJ. CÓŻ WIĘCEJ PISAĆ. ACH, NO TAK... TERAZ!!!!!!
Subskrybuj:
Posty (Atom)