czwartek, 29 stycznia 2015

Teraz to ten tu wskoczy...

Słowem wstępu. Mogą pojawić się literówki i jeśli nie szlak jasny przy pisaniu tego nie trafi to ten wpis będzie dodany 29 stycznia a jeśli trafi to trochę później.

No ale jazda z tym koksem. Autorką tego bloga jest Nightmare. a blog zwie się Gdy wzywa cię księżyc... (od razu wskoczycie do prologu). Więc co? Dalej jedziemy.

  W prologu jest coś o bólu, księżycu i paru innych rzeczach... jednym słowem nie wiem jak wam to ładnie opisać. Jedziem dalej.
  Megan właśnie wraca z cmentarza. I tak, jest noc, to jest las ale ona lubi cmentarz nocą (jej gust). I gdy tak sobie spaceruje w lesie, w nocy, w pobliżu cmentarza (to wcale nie jest niebezpieczne, nie, nie, nie zaraz ją tylko coś zje). Wtem drogę przecinają jej dwa wielgachne wilki (i ma baba placek). Są one dziwne bo ich tylne łapy są ludzko-podobne (że what?). Och i wiecie co? To nic ona słyszy ich myśli w głowie. Myśli którymi te dwa osobniki się porozumiewają (okej, to nie jest dziwne). Następnie wraca do domu, zbywa mamę i co robi? Oczywiście szuka informacji w Internecie. Jednak po chwili zorientowała się co robi i przestała (to dobrze bo tam są nie tylko informacje ale i kłamstwa, ironia i zdjęcia gołych zadków, serio, wpiszcie jakiś tytuł bajki którą kiedyś oglądaliście, na którejś stronie na pewno będzie goły zadek). Dziewczyna idzie się umyć i spać. Widzicie, tak to się zaczęło i tu moja rada na przyszłość jeśli nie chcecie czegoś takiego doświadczyć to się nie myjcie i nie śpijcie.
  Następny dzień i mycie, ubieranie się i czytanie. Śniadanko, spakowanie torby bo śpi u ojca, wizyta na cmentarzu (tak, znowu) i ruszenie do centrum. A w wypożyczalni jakieś siedem obcych osób się na nią gapi (oni chyba nie wiedzą co to są maniery albo dyskrecja, mogą też być grupą seryjnych morderców). I tylko przypadkiem jeden kolo ma takie same oczy jak jeden z wilków... są tak samo dwu-kolorowe. Idzie wiec do domu ojca (rodzice po rozwodzie) i robi obiad z tego co udało jej się upolować w lodówce (nadmiaru to tylko światła tam było). Jedzenia praktycznie żadna rozmowa z ojcem (najpewniej jest aspołeczna albo jakoś nikt jej nie chce, z resztą monotonne są te jej dni, nic się nie dzieje). Zajęła się toaletą (co autorka opisuje krok po kroku, serio).
I następny dzień i w parku (kosmici?) śmiejąca się grupa nowych (szkoda, że nie kosmici). Zignorowała ich (a co miała innego zrobić zatańczyć z nimi polkę?). W domu jej mamy nie ma więc czas na spotkanie z przyjaciółką. Potem główna (zmienia się w super bohatera i ratuje świat?) zmienia się w matkę przyjaciółki i ostrzega ją przed chłopakiem (serio? dobra, już nie marudzę i piszę dalej) W sumie nie mam co bo dalej matkuje wchodzi tajemnicza grupa i wychodzi.

Szczerze? Na początku to jest trochę nudne ale tak mają trzy pierwsze rozdziały (teraz wiem co mówię, czytałam do końca) ale potem (mianowicie rozdział następny) już akcja wolno się rozwija, dzieją się zagadkowe rzeczy i ogółem robi się fajnie.

Zalecenia Gala Anonima:  PRZEŻYJESZ TE TRZY ROZDZIAŁY, IDŹ CZYTAĆ!!! JUŻ!!  DOBRA, ŁASKAWIE POZWALAM CI JUTRO!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz